Ahoj! Na wstępie chciałbym przeprosić wszystkich Czytelników za przerwę w pisaniu Bek0n Blog na łamach tego portalu. Złożyło się na to kilka czynników – przede wszystkim chyba brak weny, może trochę mniej wolnego czasu niż kiedyś. Jak pewnie niektórzy z was wiedzą, prawie półtora roku temu urodziła mi się córeczka. O tym, jak pogodzić bycie ojcem i profesjonalne zajmowanie się grą w karty pewnie jeszcze coś kiedyś napiszę, ale w skrócie tylko powiem – jeżeli myślicie o posiadaniu potomstwa, macie wątpliwości i odkładacie to na przyszłość, to nie ma co się zastanawiać. Nic piękniejszego mnie w życiu nie spotkało.
Ponieważ zbliża się EPT w Pradze, wielkie pokerowe święto, naczelny poprosił mnie o napisanie kilku tekstów. Samemu czasem trudno się zmotywować, ale jak jest prikaz, to już nie ma wymówek, trzeba pisać! Pomimo tego, że będzie to już trzynasta edycja festiwalu w stolicy Czech, to po raz pierwszy będę jej aktywnym uczestnikiem, jednak nie jako gracz, a jako reporter. Będzie to mój debiut w tej funkcji i z jednej strony trochę mnie to stresuje, bo to tak jakby początkujący dziennikarz sportowy zaczynał swoją przygodę relacją z igrzysk olimpijskich, ale z drugiej strony bardzo się cieszę, że będzie to właśnie na turnieju w „moim” mieście, a do tego pod skrzydłami gościa, który jest w tym fachu prawdziwą legendą (nie wiem, czy nie za bardzo zalatuje wazelinką, ale co zrobić – takie są fakty).
Dzisiejszy tekst będzie całkiem w duchu tego bloga. Tak, zgadliście, znowu o historii. Tym razem trochę o dziejach pokera w Czechach, trochę także o tym, jak Czesi go widzą, no i o tym, jak temat wygląda współcześnie.
Jak pewnie większość z was wie, na żywo praktycznie nie gram, więc wiele informacji, które pojawi się w tym tekście będzie taką syntezą tego, co znalazłem w internecie, czy zasłyszałem od znajomych. Nie zabraknie jednak na pewno kilku moich własnych przemyśleń czy anegdot. Struktura tekstu może będzie nieco chaotyczna, bo jest sporo wątków, które chcę poruszyć, ale zacznę jak przystało – od początku. O tym, jak królewska gra zaczynała u naszych południowych sąsiadów praktycznie nic nie wiadomo, o tym jak wyglądało to w Polsce też pewnie nie wiedziałbym nic, gdyby nie znajomość z JD, który lubi opowiadać o tych czasach i miejmy nadzieję, że niedługo wyda o tym książkę. Dla spragnionych historii – pojawiło się kilka pierwszych rozdziałów na łamach RailMe, pewnie gdzieś w czeluściach internetu można też znaleźć jakieś stare blogi czy zarchiwizowane wpisy na forach. Ja jeszcze dziadkiem nie jestem (to pewnie najszybciej za dwie dekady), ale dla wielu pewnie i tak raczej klasyfikowany już jestem jako dinozaur. Pokerem zainteresowałem się pod koniec 2008 roku, krótko po pierwszych sukcesach „polskiego Moneymakera”, czyli Górala (który zresztą ma pojawić się na tegorocznej edycji EPT). Jeśli chodzi o te czasy w czeskim pokerze, to znalazłem w internecie tylko pracę licencjacką z Uniwersytetu Masaryka w Brnie z 2010 roku, gdzie nijaki Andrej Slivka poświęcił temu tematowi dwa akapity i będę się posiłkował jego wiedzą.
Przed 2006 rokiem poker w Czechach istniał praktycznie tylko „w podziemiu”, na grach prywatnych. Poker w kasynie pojawiał się sporadycznie w Hiltonie (tym samym, w którym odbywa się teraz EPT), ale tylko wtedy, kiedy pojawiali się chętni do gry cudzoziemcy, skład stołu uzupełniali wtedy Czesi. Kiedy poker w Hiltonie się skończył, grający tam od czasu do czasu miejscowi postanowili wynająć mieszkanie w ulicy Pařížskiej (jedna z „najbogatszych” i najbardziej reprezentatywnych ulic w mieście), gdzie utworzyli coś co jeden nazwie „prywatnym klubem”, a inny „meliną”. Pierwszy oficjalny pokerowy klub „Honoria” powstał w 2006 roku nie w stolicy, lecz w drugim największym mieście Czech, w Brnie. Drugi pokerowy klub pod nazwą „Klondike” powstał także na prowincji – w Ústecko-Orlickim powiecie. Kolejne miejsca do gry wyrastały jak grzyby po deszczu i w 2010 roku było ich już ponad 250, a ilość graczy szacowano na około 200.000.
Był to prawdziwy „boom”, poker praktycznie w 2006 w roku nieistniejący w świadomości Czechów nagle stał się bardzo popularną grą, co szybko wykorzystało wiele kasyn. Już rok po powstaniu pierwszego pokerowego klubu, Hilton gościł najbardziej prestiżową europejską turniejową serię, czyli EPT organizowane przez PokerStars. Prawdziwą Mekką stało się jednak praskie Card Casino Prague na Smichovie (dziś już nieistniejące), które organizowało wiele turniejów czy gier cashowych. Na początku 2008 roku rozpoczęto tam do dziś istniejącą turniejową serię Czech Poker Tour, nad którą patronat medialny od początku przejęła państwowa telewizja, a konkretniej jej sportowy kanał – CT Sport. Według mnie miało to (i do dziś ma) ogromny wpływ na pokerową świadomość Czechów, a to, że pokazuje to państwowa telewizja w pewien sposób „legitymizuje” tę rozrywkę. Podobnie jak kiedyś ESPN w USA pokazał rodakom, czym jest ta gra, to taką funkcję spełniało tutaj CT sport. Nawet ludzie, którzy nigdy nie grali w karty i mało ich to interesuje, traktują to jak sport, taki jak snooker czy dart. Sam telewizora nie posiadam, ale kiedyś mile się zaskoczyłem, gdy pijąc piwo ze znajomymi w jednej z czeskich knajp kątem oka dostrzegłem, że puszczają na ekranie pokera, a tam na stole siedział mój dobry znajomy – Domaz.

Card Casino Prague
Dobrą koniunkturę wyczuł też szybko Leon Tsoukernik, właściciel King’s Casino w Rozvadovie. Przybytek ten założył już w połowie 2003 roku, ale było to typowe przygraniczne kasyno dla przyjezdnych, głównie automaty czy ruletka. W 2009 roku zmienił jednak profil i postanowił z King’s zrobić największy poker room w Europie i jeden z największych na świecie. To Rozvadov w późniejszych latach stał się Mekką nie tylko dla pokerzystów z Czech, ale i całej Europy. W 2015 roku gościł po raz pierwszy serię WSOP Circuit, a w 2017 WSOP Europe. Aby uzmysłowić sobie jak wielkim osiągnięciem było to dla czeskiego kasyna z małej miejscowości (780 mieszkańców), wystarczy wymienić poprzednie miasta, które gościły najpopularniejszą na świecie pokerową markę – Londyn, Cannes i Berlin.

Jan Škampa
Wracając do cyklu EPT. Pierwszym (i do tej pory ostatnim) czeskim zwycięzcą turnieju z tego cyklu został w Pradze w 2009 roku Jan Škampa wygrywając 682.000€. Była to wtedy najwyższa czeska wygrana w historii. Warto tutaj dodać, że miesiąc wcześniej na poprzednim przystanku serii – EPT Vilamoura w Portugalii zajął on czwarte miejsce, za które otrzymał 117.000€. Na przestrzeni dwóch tygodni zaliczył dwie największe wygrane w karierze, a dziś – po trzynastu latach – na czeskiej liście All Time Money pomimo braku aktywności od 2011 zajmuje miejsce w czołowej dziesiątce (konkretnie dziewiąte miejsce). W 2009 roku w lokalnym plebiscycie „Kryształowa Karta” na Gracza Roku został oczywiście bezkonkurencyjnym zwycięzcą. Warto jednak wspomnieć kto zajął miejsce drugie, a był to… Martin Kabrhel, gracz, który dziś na tej liście zajmuje pierwsze miejsce z blisko 8,5 milionami dolarów w cashach (w tym dwie bransoletki WSOP i zwycięstwo w ME WSOP Circuit).
Jak już jesteśmy przy listach HendonMoba tutaj takie małe porównanie tej czeskiej do polskiej, bo są bardzo podobne. Kabrhel ma co prawda trochę więcej, niż najwyżej notowany Polak (Dima Urbanowicz z prawie 6,2 mln$), ale w ilości milionerów mamy lekką przewagę – 12 do 11. Warto jednak pamiętać, że mówimy o kraju o prawie czterokrotnie mniejszej populacji. Ciekawą historią, która napisała się niedawno jest także to, że w TOP15 znajduję się ojciec i syn. Stary kasynowy wyjadacz – Josef Guláš na 15 miejscu z 800k$ w wygranych został przeskoczony przez swojego syna – Josefa Guláša Juniora właściwie jednym susem, bo pod koniec zeszłego roku wygrał w ME WSOPE i prawie półtora miliona dolarów.

Martin Staszko
Drugie miejsce okupuje Martin Staszko, postać, którą trzeba w tym wpisie wspomnieć, bo do dziś myślę, że jest najbardziej znanym czeskim pokerzystą. W 2011 roku zameldował się on na stole finałowym Main Eventu WSOP. Bransoletki nie zdobył, ale 5,5 mln dolarów robi wrażenie. Do dziś jest to najwyższa czeska pokerowa wygrana. Dzięki temu sukcesowi przebił się do mainstreamowych mediów, był zapraszany do telewizji śniadaniowych czy gazet na wywiady. Spokojnie można go nazwać czeskim Moneymakerem i zrobił wiele dla popularyzacji i wizerunku pokera w kraju. Cichy, spokojny facet we flanelowej koszuli, z tytułem inżyniera, do tego bardzo dobry szachista (był też akademickim mistrzem kraju w darta) pokazywał wszystkim, że poker to gra dla myślących, a nie hazard dla degeneratów.
Na trzecim miejscu z największą ilością wygranych znajduje się już wspomniany wcześniej Leon Tsoukernik, głównie dzięki udziałowi w wielu high rollerach, ale w jego przypadku raczej bardziej zasadne będzie pytanie „a ile przegrał?”…
Zostawmy w tym miejscu czeskiego Hendona i wróćmy do 2010 roku, na EPT. Rok po wygranej Czecha było blisko, aby to Polak zdobył pierwszy tytuł tej prestiżowej serii. Marcin „Góral” Horecki zameldował się na stole finałowym, ostatecznie zajmując trzecie miejsce. Wygrał wtedy Walijczyk – Roberto Romanello. Z tego turnieju mam osobiste wspomnienia, bo pod koniec 2010 roku po raz pierwszy przyjechałem do Czech z moją dziewczyną, a dziś już żoną – Janą. Kilka dni spędziliśmy w jej rodzinnym mieście Brnie, ale pojechaliśmy też na kilka dni na wycieczkę do Pragi (gdzie rok później ostatecznie zamieszkaliśmy). Grałem już wtedy profesjonalnie w pokera online, a do tego jako wielki fan gry i cyklu, który do tej pory oglądałem tylko w internetowych relacjach, nie mogłem odpuścić okazji zobaczenia tego na żywo. Sala była praktycznie pusta, był to przystanek, z którego licestreamu nie prowadzono (chyba chodziło o jakieś przepisy związane z filmowaniem w kasynie), ostatni dzień festiwalu. Przy kilku stołach grany był jeszcze jakiś mały side event, a przy FT Main Eventu praktycznie nikt się nie kręcił. Ja jak dziecko w sklepie z cukierkami stałem za barierkami i obserwowałem grę – Góral był dla mnie trochę jak guru, pośrednio dzięki niemu robię to, co robię do dziś. Stałem tak z dwie godziny i się zwinąłem, pamiętam, że nie miałem wtedy nawet odwagi z nim zagadać, więc nie czekałem na przerwę. Miałbym pewnie nawet parę wspólnych tematów, mieliśmy nawet wspólnego znajomego – Przemysława „Obera” Oberbeka, byłego mistrza Polski w Magic: The Gathering, z którym jako 15-letni szczyl testowałem talie grając online, ale to już temat na inną historię. W świecie pokera osobiście nie znałem wtedy nikogo.

Góral na EPT Praga 2010
Zostając przy moich wspomnieniach z serią EPT (a że było to dekadę temu, to mogę mylić trochę daty), to już jako mieszkaniec Pragi spotkałem się w 2012 roku z dwójką pokerowych znajomych, Szymonem „Simonem” Pieszczochem i N1lmarem. Jednego i drugiego znałem przez forum PokerStrategy, a z Simonem mieliśmy nawet kilka wspólnych treningów, ale na żywo spotkałem go pierwszy raz. N1lmara poznałem zaś osobiście właśnie wówczas, jak pierwszy raz jechałem do Czech w 2010 roku (nocował mnie wtedy w Krakowie na swojej podłodze w studenckim mieszkaniu). Simon w tamtym roku wygrał na EPT jeden z side eventow. Pamiętam, że spotkaliśmy się w trójkę pod Hiltonem i autobusem pojechaliśmy na Žižkov na piwo. To był chyba też ostatni raz kiedy się widzieliśmy.
Później na EPT regularnie już przyjeżdżał chyba mój najlepszy „pokerowy” znajomy – Maniek aka „Cladarth”. Dzięki niemu wbiłem się na najbardziej pokerową „imprezę”, na jakiej w życiu byłem. Część z polskich graczy nocowała w Hiltonie, ale Ci którzy nie wygrali wejściówek, wynajmowali kilka apartamentów na Karlinie. Tam wbiliśmy na „domówkę”, na której bawiło się chyba z trzydziestu pokerzystów. Poznałem tam wtedy kilka osób z naszej sceny, ale najwięcej chyba przegadałem z Ringo. Nie bawiliśmy tam jednak zbyt długo. Z Mańkiem i jego ziomkiem Łukaszem chcieliśmy jechać jeszcze do klubu na imprezę (ach, ta młodość), ale co ciekawe nikt z całego towarzystwa nie był zbyt zainteresowany ruszeniem dupy gdzie indziej niż do kasyna. Trochę mnie to wtedy zszokowało, ale dziś, znając trochę lepiej pokerzystów, nie byłbym już tak zdziwiony.
W 2013 roku był drugi i ostatni raz, kiedy osobiście pojawiłem się w Hiltonie na przystanku EPT, a powód był nie byle jaki, bo dowiedziałem się, że pojawi się tam jeden z moich „idoli” z dzieciństwa. Podczas festiwalu miał odbyć się charytatywny SNG z udziałem kilku pokerzystów i sportowców. Nie jestem typem, którego zwykle jarają takie rzeczy, ale Ronaldo to była dla mnie Legendą przez duże L i miałem wtedy pewnie jedyną okazję w życiu zobaczyć go na żywo. To właściwie chyba jedyna taka sytuacja w moim życiu, że poszedłem gdzieś tylko po to, żeby kogoś zobaczyć z bliska, ale kto nie spędził w latach dziewięćdziesiątych i pierwszej dekadzie XXI wieku połowy życia na podwórkowych boiskach, ten mnie nie zrozumie. Przy jednym stole grał tam też Daniel Negreanu, Rafael Nadal czy Andriej Szewczenko, ale ja byłem tam tylko dla R9. Przy tym stole dla odmiany było pełno kamer, tłum ludzi i reporterów i średnio dało się to railować, więc moja wizyta w Hiltonie trwała może 10 minut, ale tak czy siak było warto!
Pamiętam, że kilka lat później była w Pradze organizowana jakaś gra w piłkę, dowiedziałem się od Domaza – miał być Dominik Pańka, Teges i w ogóle cała śmietanka. Domówiona godzina była jednak jakaś nieludzka (tzn. „niepokerzystowa”) i ostatecznie nic z tego nie wyszło, bo prawie wszyscy zaspali.
Z moich anegdot z EPT to w sumie tyle. Mam nadzieję, że po tegorocznej edycji będę mógł dopisać kolejne. Wiele historii z gry na żywo w Czechach znam ze słyszenia, bo niejedną mi Domaz, Jawor czy Maniek opowiadali, ale nie czuję się upoważniony do przekazywania ich dalej. Pewnie każdy z nich zamiast kilku akapitów mógłby napisać książkę.
Z historii czeskiego pokera pominąłem kilka tematów, zamykając temat wspomnę jeszcze tylko o WPT wygranym w Pradze przez Pyszałka czy polskich turniejach w Pardubicach (na jednym nawet się pojawiłem, ale to też temat chyba na inny wpis). Przejdźmy na koniec do współczesności. Jak wygląda poker w Czechach dziś?

Marcin Wydrowski – zwycięzca WPT Praga 2012
Pierwszą dużą zmianą do tamtych lat było uchwalenie ustawy dotyczącej pokera online. Od kilku lat jest on już uregulowany, a na rynku mogą działać tylko licencjonowani operatorzy. Na ten moment legalnie można grać tylko na trzech poker romach: PokerStars.cz, PartyPoker.cz i Synot (poker room stworzony przez jednego z czeskich bukmacherów). W telegraficznym skrócie jak wygląda ta ustawa – granie jest legalne, ale trzeba się zarejestrować. Wygrane nie są opodatkowane, podatek płaci się pośrednio w rake’u (odprowadza go poker room). Jest z tym związane trochę niedogodności dla graczy, np. niższy rakeback czy mniejsze ilości promocji. Niektóre gry nie są dostępne (np. Spin&Go czy satelity). Jeśli chodzi o plusy, to przede wszystkim uczestnictwo w globalnej puli graczy, no i największy plus – w pełni legalne przychody.
Jeśli chodzi o pokera live to też zaszły pewne zmiany. W Pradze zamknięto Card Casino, ale otworzyły się nowe przybytki – najbardziej chyba aktywny teraz Rebuy Stars Savarin w centrum miasta i większy Rebuy Stars Luka na przedmieściach. Do tego jest kilka innych kasyn i poker roomów w mieście. Warto też wspomnieć, że kasyno w Hiltonie, które od zawsze gości EPT, od 2019 roku jest filią King’s Casino Tsoukernika. Polacy, którzy kiedyś często jeździli do Ostravy w dzisiejszych czasach raczej wybierają się teraz do Go4Games w Ołomuńcu, gdzie organizowany jest już od jakiegoś czasu bardzo popularny u nas festiwal Poker Fever. Jeżeli chcecie dowiedzieć się, gdzie zagrać jaki turniej czy gdzie chodzą aktualnie gry cashowe, to bardzo polecam stronę PokerZive.cz, która jest na bieżąco aktualizowana i znaleźć tam można informacje o wszystkim, co się w świecie pokera dzieje, a turnieje odbywają się praktycznie na terenie całego kraju, Prócz większych miast jak Brno, Ołomuniec, Liberec nawet w takich małych miasteczkach jak Prostějov (43k mieszkańców), Teplice (49k) czy Brandýs nad Labem (12k).
To tak w skrócie o pokerze w Czechach. Przed startem EPT planuję jeszcze napisać dwa teksty, a o czym będą, to przekonacie się na dniach. Pozdrawiam!