Opowiem wam historię pewnego turnieju. Zapraszam na nowy odcinek Bek0n Blog!
Mieszkał kiedyś w Polsce znany agresywny pokerzysta z Portugalii (nie chodzi o Luis’a Farie). Taki Dario Minieri, gorąca śródziemnomorska krew, podobno kiedyś nieźle grał, ale od jakiegoś czasu nie miał żadnych dobrych wyników. Kiedy grał na ostatnim dużym turnieju – WSOP Europe w 2020 roku – to nie za bardzo się popisał, miał bardzo łatwy stolik, ale mimo jednego split pota (dosyć szczęśliwy runner-runner) z Adrianem Mateosem oddał szybko stacka na dwie raty fishowi ze Słowacji i agresywnemu skandynawowi, nie awansował nawet do dnia drugiego.
Jego staker niezbyt się tym przejął i inwestował w niego dalej, tym razem w satelitach do jeszcze większego turnieju – WSOP ME. Wyniki były takie sobie, podobnie jak gra, ale udawało się ogrywać turystów z San Marino i Andory i utrzymywać jakoś średni stack, więc sytuacja nie była beznadziejna. Wydarzyło się jednak coś nieoczekiwanego. W pewnym momencie, chwilę przed awansem do kolejnego stepa, popełnił ICM-owe samobójstwo i wyspazzował niepotrzebnie większość stacka na solidnego Węgra. Jednak to nie było najgorsze – napisał swojemu stakerowi, że dostał ofertę z lepszym „cutem” w brazylijskiej stajni i nie wypełni kontraktu do końca.
Format satelity był dosyć nietypowy, czterech graczy miało grać heads-upy w drabince, do wzięcia jeden pakiet do WSOP ME. Trzeba było szybko znaleźć zastępcę dla Portugalczyka, który jakimś cudem wywalczył bilet do ostatniego stepa, ale już nie chciał z niego skorzystać. Nie było dużo czasu, żaden topowy gracz naturalnie nie był zainteresowany graniem w satce, bo takie turki grywa z directa, więc trzeba było szukać albo niesprawdzonych talentów albo solidnych regów z niskich stawek.
Tutaj pojawia się główny bohater naszej opowieści – Czesio. Czesio to prenumerator pisma „Murator”, a Kapustary to jego idol. Jego VPIP nigdy nie zbliżył się nawet do dwucyfrowej wartości, ale to nie przeszkadzało mu kręcić regularnego profitu od wielu lat. Po prostu gry, w których uczestniczył, były tak łatwe i było w nich tylu spazzerów (lokalna liga Legalnego Pokera), że solidne NIT-ABC starczało na utrzymanie. Czasami nawet z jakiejś satki czy za wygranie ligi miał okazję grać w grubszych turniejach w Bratysławie i tam kilkakrotnie pokazywał się z bardzo dobrej strony. Wydawał się być obiecującym kandydatem, żeby powierzyć mu bilet (staker rozważał jeszcze Adama, który kiedyś na WSOPE zaliczył nawet ITM, ale potem był stejkowany na EPT w Soczi i lepiej tego nie wspominać…).
Czesio nie miał żadnego doświadczenia w tym formacie, ale nie był bez szans – od zawsze pasjonował się GTO i teorią pokera, sam cieszył się, że będzie mógł bez ryzyka sprawdzić się w grze z najlepszymi. Na stawkach, które grał na co dzień, to całe GTO może sobie wsadzić, bo tam trzeba grać tylko for value pod fisha i nigdy go nie blefować. Tight and passive. Teraz jednak będzie mógł popisać się solverową wiedzą.
Pierwszy heads-up się nie odbył. Gracz z Rosji, który wygrał bilet, nie dostał ostatecznie wizy i się nie pojawił. Czesio automatycznie awansował do finału i czekał na przeciwnika. Okazał się nim być agresywny Szwed, ten sam, który ograł jego poprzednika na WSOP Europe. Zadanie na papierze nie było łatwe, ale Czesio zagrał swoje – chociaż ciężko powiedzieć, że jakoś mocno exploitował leaki przeciwnika czy że zniszczył go agresją. Po prostu miał parę dobrych setupów i sporo lepsze ręce startowe.
Przez ostatnie lata przyzwyczailiśmy się do występów Polaków na WSOP-ach. Właściwie od 2002 to już czwarty występ w ME, chociaż trzeba tu wyraźnie zaznaczyć, że jeszcze żadnemu nie udało się dojść do ITM-a, chociaż wszyscy jechali tam po bransoletkę. Czesio miał być tym pierwszym, więc staker zadbał o jak najlepsze warunki na miejscu, jak i przygotowanie.
Pierwszy stolik – wyborcy Demokratów, nielegalni imigranci, opiekunki do dzieci, kucharze i pomocnicy ogrodowi, w skrócie – sami Meksykanie. Czesio troszkę przerażony, bo gra turniej za 10k, a to więcej niż jego bankroll. Z drugiej strony stolik wybitnie słaby, murują, nie blefują, więc właściwie nie ma gdzie stracić żetonów. Czesio przefoldował pierwszy dzień i otarł pot z czoła (klima w Rio chyba nigdy za dobrze nie działała). Stakerowi powiedział, że jest z siebie dumny, bo wszyscy Polacy co grali wcześniej w XXI wieku wyjebali się w D1, a przecież każdy pokerzysta wie, że ME nie wygrywa się w dzień pierwszy. Do torby spakował tyle co stack startowy.
Redraw po dniu pierwszym zadowolił wszystkich. Okazało się, że Czesio będzie przy stoliku z Arabami, którzy przylecieli do USA w interesach – sprzedawali ropę rządowi USA, a za część zysków postanowili na bogato pobawić się w Vegas. Sytuacja dla Czesia była idealna, bo przy stole powiedzieli mu, że nigdy nie grali w pokera, ale znudziła im się ruletka. Nie blefowali. Czesio mógł tutaj wykorzystać swoje doświadczenie z ligi Legalnego, bo tam też często miał do czynienia z graczami, którzy nie mają pojęcia co robią. Co prawda Czesio trzy razy prawie odpadł z turnieju, bo niepotrzebnie z nimi flipował, ale na koniec złapał dwa setupy i zaliczył dwa double upy. Pod koniec dnia okazało się, że ma w stacku 400.000 żetonów i jest jednym z liderów turnieju. Wszyscy w Polsce byli dumni z Czesia, ponad avg stack po day 2 to już duża szansa na ITM, a tego to w naszym kraju już najstarsi pokerzyści nie pamiętają (może prócz JD).
Trzeci stolik – Czesiu nie mógł trafić gorzej. Po lewej Ivan Luca i Jose Barbero, po prawej Maria Lampropulos i Damian Salas. Kilku faworytów do bransoletki. Jedyny gość, który nie jest pro, to Lococo, ale nawet on ostatnio nieźle sobie radził w dużych turniejach. Czesia rozczytali po orbicie, nie dostał żadnego walka, nie pokusił się nawet o jednego steala. Nawet wtedy, kiedy BB był na sitoucie, a SB na shorcie jadł kanapkę – odpuścił. Wiedział, że gra bardzo słabo, ale nie chciał się teraz wywalić. Co prawda on był tutaj za darmo, ale był zbyt dobry i zbyt poczciwy, żeby narazić swojego stakera na kolejny zawód. Chciał też zostać pierwszym Polakiem w XXI wieku, który na WSOP ME dojdzie do kasy. To było silniejsze od niego, Maria otwierała na niego 100% buttonów, on foldował 100% big blindów (przy stacku poniżej 3BB miał nawet asy, ale też je odpuścił). Kiedy zaczynał się day 3, w którym miał pęknąć bubble, wyglądało to obiecująco. Kiedy stack powoli topniał, a ilość graczy na zegarze nie zmieniała się – zrobiło się bardzo nerwowo. Czesio już właściwie pogodził się ze swoim losem, bo na utg na 0,3BB zagrał snap folda. Nie chciał już tam być. Na szczęście jeden z szejków miał setupa przy innym stoliku z jednym z Meksykanów i Czesio wkulał się do kasy.
Wszyscy Polacy gratulowali mu na Facebooku, staker też był z siebie zadowolony, pierwsza jego inwestycja w WSOP ME okazała się być profitowa. Czesio dał nawet wywiad dla największego portalu pokerowego w Polsce.
Czesio wywalił się w pierwszej ręce w dniu 4. Okazało się, że Czesio, który miał tu freerolla, miał obiecane, że jak dojdzie do kasy, to będzie regularnie stejkowany w dużych turniejach, a za dwa lata, jak będzie sobie dobrze radził, to pojedzie nawet na WSOP Europe. Nie grał więc tu o zwycięstwo, nie grał nawet o jak najlepszy wynik. Czesio grał tutaj tylko o ITM-a, tak jak satelitę. Kontrakt na 2 lata + kolejne szanse „pokazania się” w grze z najlepszymi czy granie swojego „gto” i może 1% szans na wygraną. Czesio nigdy nie był ryzykantem. Może na następnym WSOP-ie zagra jakiś dobry Polak z directa, grający o zwycięstwo, a nie o czynsz.
P.S. Pięknie Hiszpanie pokazali jak gra się w piłkarskiego pokera. Mając grupę i wyniki pod kontrolą, wywalili Niemców z Mundialu, a do tego zagrają sobie w 1/8 z Marokiem zamiast wicemistrzem świata.
2 Comments
Pierdolec
Czesław od zawsze pasjonował się GTO i uważał, że obecne GTO, stosowane przez znaczną większość pokerowego świata jest błędne. Poprosił więc on stakera, aby wsparł jego autorski projekt GTO zwany „odwróconym GTO”. Staker zgodził się na to i Czesław zatrudnił skończoną ilość studentów informatyki, którzy rozpoczęli pracę nad tym projektem. Czesio w białostockim światku pokerowym słynął z tego, że uwielbiał rekurencyjny leveling, a to w połączeniu z odwróconym GTO miało dać niespotykaną dotąd strategię.
Po dwóch miesiącach intensywnych prac nad programem studenci udali się do Czesia.
– (Studenci) Czesio, mamy dwie wiadomości: dobrą i złą.
– (Czesław) Zacznijcie od złej.
– (S) Nie działa.
– (Cz) A ta dobra?
– (S) Skończyliśmy program.
– (Cz) Nareszcie!
Po tej rozmowie uradowany Czesio już wiedział, że pokerowy świat stoi przed nim otworem i wyruszył na jego podbój.
Ja
Analogia tylko częściowo trafiona. Czesio przeszedł na farcie 50% fieldu. Itm to 10% czyli strefa medalowa. Czesio powinien budować stack widząc ze pros z Argentyny prawie się wyjebal z Arabam, dzięki czemu mógł trafić na day 4 na stolik z wesołymi Australijczykami.