Ahoj! Na początek chciałbym Czytelników przeprosić za długi czas oczekiwania na ten wpis, ale już usprawiedliwiałem się z tego w pierwszym odcinku – blog daje taką wolność, że mogę pisać kiedy mam na to czas, a tego ostatnio nie miałem zbyt wiele. Zapraszam więc szybko na nowy odcinek Bek0n Blog!
Dzisiaj zrobimy sobie małą przerwę od piwa, ale zostaniemy dalej w Czechach. O czym dzisiaj przeczytacie w dzisiejszym wpisie? Będzie trochę o historii, trochę więcej o współczesnej dyplomacji. Pojawi się też wątek pokerowy w szpiegowskiej sprawie.
Dzisiejszy odcinek będą spajały tematy czesko-rosyjskie. Na tym polu ostatnio sporo się działo, ale jak to w czeskim filmie – do końca nie wiadomo o co chodzi. Jest trochę śmiesznie i trochę strasznie.
Czechy – Rosja 1:0
Temat radzieckich pomników i pamiątek przewija się u nas od lat. Nie inaczej jest w Czechach. W latach pięćdziesiątych w Pradze na Letnej postawiono największy pomnik Stalina na świecie (największy stadion, największy pomnik… ktoś miał tu chyba kompleksy) – ten runął jeszcze w latach sześćdziesiątych. Po rewolucji pousuwano część pamiątek, pozmieniano nazwy ulic – ale nie wszystkich. No i tak ten temat co jakiś czas powraca. Przez wiele lat problemem był pomnik na Dejvicach – marszałka Iwana Koniewa. Był to gość, który dowodził radzieckimi wojskami podczas „wyzwalania” Pragi, a w 1956 roku brutalnie tłumił powstanie na Węgrzech. Co roku ktoś oblewał pomnik czerwoną farbą. Lokalni politycy chcieli pomnik usunąć, aby nie trzeba było go ciągle czyścić, ale na to nie zgadzała się rosyjska ambasada. Była propozycja, aby Rosjanie go sobie wzięli – też odrzucona. Po wielu latach „przepychanek” w końcu pomnik usunięto.
Oczywiście Rosjanom niezbyt się to spodobało i zaczęli Czechom zarzucać przepisywanie historii (skąd my to znamy?). Na początku maja (tutaj ciekawostka, maj po czesku to kwiecień) znani z poczucia humoru Czesi tak odpowiedzieli na oburzenie ze strony Rosjan…
Czechy – Rosja 2:0
Nie jest to jedyny ostatnio kontrowersyjny pomnik. Kolejny powstał niedawno w Řeporyjích (Praga 13), gdzie upamiętniono Własowców walczących w Praskim Powstaniu. Tutaj też Rosjanie dostali trzęsawki, jak można upamiętniać zbrodniczą organizację, a usuwać pomniki „prawdziwych bohaterów”. Co ciekawe, starostą dzielnicy od paru lat jest Pavel Novotný – celebryta, prezenter i dziennikarz brukowców, ale także pokerzysta (150k$ w cashach). Przede wszystkim jednak niezły świr!

Pavel Novotný (po prawej)
Po krytyce ze strony rosyjskich dyplomatów, zaniósł list do ambasady zaadresowany do Putina, że zdanie Ruskich go w tej sprawie w ogóle nie obchodzi i że się mają – krótko mówiąc – „odpierdolić”. Wystąpił też niedawno w rosyjskiej telewizji, gdzie zarzucano mu, że stawia pomniki zbrodniarzom. Wyśmiał ich jednak konkretnie, a na argument, że Własowcy tłumili Powstanie Warszawskie odpowiedział: „Wy mi nie mówcie o strzelaniu do Polaków. Strzelaliście im w tył głowy w Katyniu, dogadaliście się z Ribbentropem. A w Norymberdze o ROA nie było nic mówione. To same kłamstwa, powtarza je rosyjska państwowa telewizja, a wy jesteście śmieszni.”
Pomnik stoi już na swoim miejscu. Nie jest on podpisany, chociaż sam Novotný powiedział, że jest on autorstwa „znanego rzeźbiarza”, także z dużą dozą prawdopodobieństwa można stwierdzić, że autorem jest David Černý. Samo określenie „znany rzeźbiarz” właściwie w Polsce nie istnieje – ja trochę interesując się sztuką z nazwiska nie znam żadnego, ani dzisiejszego ani z historii. Jest to sztuka zwykle mało mobilna i raczej taka do oglądania na własne oczy, więc uzyskać status wręcz celebryty jest niesamowicie trudne. Davidowi Černemu się to jednak udało. Masa jego dzieł (wiele z nich kontrowersyjnych) jest rozsianych po całej Pradze i Czechach, ale też za bardzo bym się o nich nie chciał rozpisywać, bo to też raczej temat na cały odcinek. Napiszę tylko, że z czołgami i protestem przeciwko rosyjskim wpływom miał już kontakt w 1991 roku, kiedy jako 23-letni student przemalował na różowo czołg-pamiątkę, który symbolizował „wyzwolenie” Pragi. Wzbudziło to wiele dyskusji, władze rosyjskie oczywiście się oburzyły, artystę aresztowano. Trzy dni później przemalowano czołg na zielono. Następnie 15 posłów (!) korzystając z immunitetu przemalowało go znów na różowo (uprzedzałem, że będzie trochę jak w czeskim filmie). Na koniec czołg zniknął ze swojego miejsca i został (do dziś już w swojej różowej formie) przeniesiony do muzeum techniki wojennej (chociaż ja miałem okazję go zobaczyć akurat w Brnie, gdzie był częścią wystawy w Galerii Morawskiej), a na miejscu gdzie stał, jest teraz pomnik ofiar komunizmu.
Mieliśmy już największego Stalina, różowy czołg, który zmienił się z kupy blachy w sztukę, a teraz mamy w Řeporyjích chyba najmniejszy pomnik czołgu na świecie. Na moje oko jest wielkości samochodziku-zabawki, do tego umieszczony na takiej wysokości, że raczej ciężko go z bliska obejrzeć. Tutaj możecie zobaczyć zdjęcie tego pomnika, o który Rosjanie robią międzynarodową awanturę…

Po lewej starosta Pavel Novotný obok pomnika, po prawej sam czołg w dużym zbliżeniu
Czechy – Rosja 3:0!
I na koniec trzecia akcja. Wybaczcie, że posłużę się tutaj angielskim określeniem, ale chyba nie ma dobrego odpowiednika tego słowa. Po prostu „trolling level hard”! Czesi na początku tego roku zmienili nazwę ulicy, na której znajduje się rosyjska ambasada na ulicę… imienia Borysa Němcova, zastrzelonego 5 lat temu w centrum Moskwy opozycjonisty wobec władzy Putina przez „nieznanych sprawców”.
W sumie wszystkie te akcje budzą u mnie lekki uśmiech na twarzy, ale Rosjanie nie słyną raczej z poczucia humoru, więc wysłali do Pragi tajnego agenta FSB (dawne KGB) z trucizną. Odebrany został bezpośrednio z lotniska przez szefa bezpieczeństwa rosyjskiej ambasady. Skąd o tym wiemy? Tego do końca jeszcze nie wiadomo (tzn. o źródle informacji, bo sama akcja została bardzo dobrze opisana przez jedno z najbardziej znanych czasopism „Respekt”).
W dużym skrócie przedstawię wam ten ciąg wydarzeń:
- 24 lutego – zmiana adresu ambasady na Borysa Němcova
- 14 marca – przylatuje do Pragi tajny agent FSB z immunitetem dyplomatycznym (według anonimu w walizkach ma trucizny)
- 3 kwietnia – likwidowany jest pomnik Koniewa, rosyjskie ministerstwo obrony ostro krytykuje, grozi czeskim politykom
- 21 kwietnia – pojawia się informacja w mediach, że starosta Pragi 6, prezydent miasta i Pavel Novotný mają stałą policyjną ochronę
- 27 kwietnia – „Respekt” publikuje duży artykuł „Człowiek z trucizną”, rosyjska ambasada dementuje
- 30 kwietnia – odsłonięto pomnik Własowców w Řeporyjích
Czeskie służby bezpieczeństwa potwierdziły właściwie wszystko, co w artykule było napisane, nie wiadomo jednak, kto dał znać o całej akcji oraz dlaczego sprawa wyciekła do mediów (chociaż jak na mój gust, to akurat źle nie wyszło, agent jest „spalony” i raczej nic już próbować nie będzie, jeśli mówią o nim wszystkie media) ani co miał w walizkach.
Podsumuję to cytatem popularnego znów ostatnio Kazimierza:
Ten kraj potężny, jego step wielki. Nie pojmiesz go rozumem, choćbyś myślał wieki.
A o co chodzi z tą biało-czerwoną flagą i o innych czesko-rosyjskich perypetiach napiszę już w następnym odcinku Bek0n Blog!
One Comment
Cezar
Ze wzgledu na moj ograniczony slownik napisze tak- zajebiscie ciekawy wpis