Kontynuujemy cykl „Biblioteka pokerzysty”! Dzięki współpracy z Wydawnictwem Player będziemy prezentować Wam fragmenty książek, które ukazały się na polskim rynku.
Na pierwszy ogień mamy dla Was kilka pierwszych fragmentów z doskonałej autobiografii Phila Hellmutha pod tytułem „Poker Brat” z 2017 roku. Na książkę tę znajdziecie obecnie specjalną promocję na stronie Wydawnictwa Player! Jej obecna cena jest o 20 zł niższa i wynosi 89 zł, a można ją jeszcze obniżyć do 82 zł korzystając z naszego specjalnego kodu rabatowego! Szczegóły znajdziecie na końcu artykułu.
***
3
Nie ma róży bez kolców, część 2
Gry, gry, gry!
Musiałem być w czymś najlepszy. A tym czymś były gry, gry i jeszcze więcej gier. Byłem Królem Gier w rodzinie i rządziłem żelazną pięścią przez cały miesiąc, który spędzaliśmy co roku w domku nad jeziorem. Graliśmy w szachy, warcaby, pokera, wieloosobowego pasjansa, Scrabble, Monopoly, Ryzyko i wiele więcej, w tym takie, które sami wymyślaliśmy. Miałem przewagę, ponieważ byłem najstarszy, lepiej więc rozumiałem wszystkie reguły, taktyki i strategie dla każdej z gier. Byłem bezwzględny – chociaż uczciwy – i zawsze grałem, żeby wygrać.
Dorastając mogłem wyróżnić się na tle mojego rodzeństwa tylko moimi umiejętnościami w grach. Ciężko pracowałem optymalizując strategie każdej gry, w którą graliśmy. Za każdym razem poświęcałem rozgrywce moją całkowitą uwagę, ponieważ każda porażka bardzo mnie denerwowała (narodziny Pokerowego Bachora)! Wygrywanie było przyjemne, przegrywanie nie do zniesienia.
Narodziny Pokerowego Bachora
Kiedy zdarzało się, że przegrywałem, to czym w moim nieciekawym życiu miałem się szczycić? Moja niepotrafiąca pogodzić się z tym mentalność narodziła się, gdy przegrywałem z rodzeństwem perfekcyjnie rozegrane gry przez pechowy rzut kostką. Wyobraź sobie – gram doskonale przez godzinę, a ty dwa razy z rzędu rzucasz dwie szóstki i mnie pokonujesz. To jakiś absurd! A kiedy tak przegrywałem, wybuchałem i mówiłem całemu domowi, jakie szczęście miał mój brat lub siostra, że ze mną wygrali. Jak można się domyślić, rodzeństwo niespecjalnie lubiło ze mną grać. Większość razy wygrywałem, a jak już przegrałem, to byłem nieznośny.
Część moich umiejętności do wygrywania pokerowych turniejów wzięła się właśnie z tego wysiłku podejmowanego przeze mnie, aby być najlepszym w każdej możliwej grze. Opanowałem do perfekcji każdą strategiczną przewagę, jaką tylko mogłem znaleźć lub wymyślić do dziesiątek gier. A kiedy w końcu nawiązaliśmy jakiś kontakt z innymi rodzinami nad Sunday Lake, najczęściej wybieraną grą był poker. Inne rodziny zakładały, że jesteśmy bogaci, ponieważ mieliśmy tyle ziemi nad jeziorem, ale mocno by się oszukali. One natomiast miały pieniądze. Zacząłem więc zarabiać kasę (5-10 dolarów na sesję) grając z sąsiadami w pokera. Dołączył do mnie również brat Dave. Do momentu, gdy skończyłem szesnaście lat, wiedziałem już, jak wygrywać pieniądze w pokerze. I podobało mi się to.
Zdarzają mi się wspaniałe przypadki
Naprawdę wierzę, że mam duże szczęście do przypadkowych, ale wspaniałych rzeczy w swoim życiu. Na swoim lustrze w łazience napisałem nawet „Wspaniałe rzeczy przytrafiają mi się każdego dnia”. Czy to działa? Powiedzmy tak – na pewno nie zaszkodzi.
Na początku trzeciego roku wiedziałem już, że jeśli chcę dostać się do szkoły biznesowej, będę potrzebował bardzo udanego semestru i odrobiny szczęścia. Miało ono polegać na tym, że szkoła przymknie oko na moją średnią. Pokażę im w tym semestrze, jak potrafię się zmobilizować, a wtedy mnie przyjmą, prawda? Tymczasem potrzebowałem trochę pieniędzy, zacząłem więc pracować czyszcząc klatki małp (śmierdząca robota!) przez cztery godziny każdego ranka, pięć dni w tygodniu.
Sprzątając małpie kupy
Myślisz, że twoja praca jest do dupy? Nocą naczelne, każda z własnej metalowej klatki, rzucają w siebie odchodami i jedzeniem, które lądują dosłownie wszędzie wokół. Ja pojawiałem się z samego rana i zmywałem wszystko wężem. Moim zadaniem było sprzątnąć zeschnięte odchody i odpady uwięzione w drucianych siatkach stalowych klatek i z podłogi każdej z nich za pomocą strumienia wody pod ogromnym ciśnieniem. Latało to wszędzie, nawet na mnie! Praca ta kształtowała charakter, tego jestem pewien. Gdy kończyłem, klatki lśniły czystością. Przynajmniej przez kolejną godzinę albo dwie.
Dodatkowym plusem tej pracy było to, że każdego dnia musiałem stawić się w niej o siódmej rano. I jakimś cudem udawało mi się zwlec z łóżka na tę godzinę każdego dnia (imponujące, biorąc pod uwagę mój bezdech senny). Podczas tego semestru zacząłem nawet zgrzytać zębami podczas snu, ale teraz ma to dla mnie sens – nigdy wcześniej ani potem nie miałem tego problemu, zapewne dzięki temu, że od tej pory ulepszyłem swój codzienny grafik uwzględniając w nim wiele godzin snu.
Po pracy w Centrum Badań Naczelnych miałem zajęcia, na które w końcu lubiłem chodzić. Po raz pierwszy, odkąd zacząłem chodzić na studia, miałem normalną rutynę każdego dnia i zajęcia, które mi się podobały. Pracowałem od 7:00 do 10:55, a potem pędem leciałem na 11:00 na zajęcia. Tego lata kupiłem niewielki motocykl, żeby pomagał mi przedostawać się przez kampus na odległe zajęcia. Zdecydowanie był to mój najlepszy semestr na uczelni. Pracowałem dwadzieścia godzin tygodniowo, a i tak udało mi się osiągnąć średnią 3,78 GPA. Teraz szkoła biznesowa musiała mnie przyjąć. Założyłem, że w ostatnim semestrze pokażę wszystkim, na co mnie stać. Zawsze rozważałem pomysł pójścia do szkoły biznesowej, ale teraz odkryłem, że naprawdę podoba mi się księgowość. Złożyłem stosowne podanie, ale moja ogólna średnia wyniosła 2,9 GPA, co nie było wystarczającym wynikiem. Fakt, że nie dostałem się do UW Business School zakończył moją akademicką karierę. Co prawda przez kolejne lata co jakiś czas chodziłem na różne zajęcia, nigdy więcej nie znalazłem jednak kierunku, który naprawdę by mnie interesował – a do tego okazało się, że nie mogłem dłużej uczęszczać na zajęcia z księgowości, jeżeli nie dostałem się do szkoły biznesowej.
5
Praca na polach
Podczas drugiego semestru trzeciego roku studiów straciłem całe swoje pieniądze – zawrotne 30$ – w pokerowej rozgrywce na kampusie, a prawo jazdy oddałem Tuliemu Haromy’emu w zamian za pożyczkę w wysokości 110$. Bez pieniędzy życie studenckie okazało się nie lada wyzwaniem. Musiałem przecież płacić czynsz, potrzebowałem benzyny do motoru i musiałem coś jeść. Zwróciłem się oczywiście po pożyczkę do taty. Nie był to pierwszy raz, gdy potrzebowałem od niego pomocy, ale za każdym razem udawało mi się go spłacić. Ale tym razem ojciec postanowił się ze mną nie patyczkować. Bez jego pomocy moje możliwości były bardzo ograniczone. Musiałbym rzucić UW i znaleźć pracę, żeby mieć co jeść i móc płacić rachunki.
Blain Farms
Po rzuceniu wszystkich zajęć wiosną 1985 roku, znalazłem pracę w Blain Farms, na ich polach kukurydzy. Wciąż mieszkałem na West Washington Avenue z Kaiem Hallerem i Johnem Mamalakisem. Okazało się, że jeden z naszych sąsiadów też pracuje w Blain Farms. Razem z nim i jeszcze paroma osobami jeździliśmy więc jednym samochodem każdego ranka o 6:30, dzięki czemu nie musiałem jechać do pracy moim małym motocyklem w zimne, majowe poranki. Do autokarów pracowniczych jechaliśmy przez miasto dwadzieścia minut. Dojeżdżaliśmy do wschodniej części Madison, parkowaliśmy i wskakiwaliśmy do autokaru równo o 7:00. Wtedy zaczynała się nasza praca – byliśmy rozwożeni po różnych polach Blain Farms. Przez pierwszy miesiąc lub dwa zbieraliśmy kamienie z pól. Duże i średnie wrzucaliśmy na pakę samochodu, który jechał obok nas, gdy my przemierzaliśmy pola wzdłuż i wszerz. To była ciężka praca, ale do przeżycia. Od początku wiedziałem, że do zbierania kamieni muszę wykorzystywać nogi, a nie plecy. Gdy zdarzały się kamienie zbyt duże, podnosiliśmy je wspólnie. Po miesiącu nasze zadania się zmieniały i pomagaliśmy sadzić kukurydzę.
Kiedy dostałem swoją trzecią wypłatę i zapłaciłem czynsz, zostało mi wystarczająco pieniędzy, żeby spłacić Tuliego i oddać mu 110$, które byłem mu winien. Tym samym mogłem odzyskać prawo jazdy. Zadzwoniłem więc do niego i usłyszałem „Dzisiaj mamy kolejną grę. Może wpadniesz, oddasz mi pieniądze i zagrasz razem z nami?”. Odpowiedziałem „Może”. Tego wieczoru oddałem mu pieniądze i obserwowałem grę przez jakiś czas, ale uznałem, że nie będę grał. Nie miałem wystarczająco dużo pieniędzy, żeby czuć się komfortowo podczas rozgrywki. Przynajmniej jeszcze nie miałem.
Po miesiącu nasze obowiązki w pracy ponownie się zmieniły. Teraz mieliśmy usuwać chwasty z kukurydzy. Minął miesiąc, a ja wróciłem do pokera. Jadąc z kumplami autokarem mówiłem „wygrałem wczoraj 150$ grając w pokera”, „wygrałem wieczorem 90$” itd. Zacząłem budować bankroll, który zbliżał się już do 800$. Zacząłem również samemu organizować gry w mieszkaniu na West Washington Avenue. W końcu zarabiałem na tym tyle pieniędzy, że poważnie rozważałem rzucenie pracy w Blain Farms.
Dostając sześć dolarów za godzinę pracy na polach zrozumiałem wartość dolara, a mój styl gry to odzwierciedlał. Nie chciałem już stracić żadnych pieniędzy, zacząłem więc opracowywać własne taktyki wygrywania w pokera. Całe życie uczyłem się strategii potrzebnych do zwycięstwa w wielu różnych grach. Przegrywanie z młodszym rodzeństwem było dla mnie niezwykle bolesne, więc nauczyłem się absolutnie wszystkiego o wielu grach, w które wspólnie graliśmy i które zawierały w sobie element umiejętności. Nieświadomie zacząłem uczyć się teorii gier w młodym wieku, a poker był po prostu kolejnym etapem mojego rozwoju.
***
Książkę „Poker Brat” autorstwa Phila Hellmutha wydało w Polsce Wydawnictwo Player. Możecie je zakupić z rabatem od RailMe! Dzięki naszemu kodowi rabatowemu na wszystkie książki, pakiety i koszulki sprzedawane w sklepie Wydawnictwa Player możecie otrzymać rabat w wysokości 7 złotych. Wystarczy przy zamówieniu książek lub koszulek w koszyku wpisać kod RAILME. Specjalna cena promocyjna 82 zł (zamiast 109 zł, z rabatem od RailMe.com) na książkę „Poker Brat” obowiązuje tylko do 31 stycznia!