Dziś temat bloga miał być inny, ale wszystko szlag trafił. Zapraszam na nowy odcinek JD Blog.
Miałem wrócić do regularnego blogowania i oczywiście wyszło jak zwykle – notoryczny brak czasu na cokolwiek. Gdy zacząłem kilka dni temu pisać nowy odcinek bloga, w którym chciałem podsumować dwa pierwsze miesiące 2022 roku, to w końcu wszystko skasowałem. Moja pokerowa pisanina w ostatnich dniach stała się nieistotna. Dzisiaj świat wygląda inaczej niż tydzień temu. Dzisiaj są inne ważne sprawy. Poker jest oczywiście nadal moją pracą, moją pasją, moim hobby, ale zszedł gdzieś na dalszy plan. Miałem Wam opowiedzieć o moich planach na najbliższe tygodnie i miesiące, miałem opowiedzieć o tym, co do tej pory udało się fajnego zrobić lub przygotować, ale wydało mi się to teraz strasznie płytkie, nieważne, nieistotne. Dziś liczy się tylko to, co dzieje się za naszą wschodnią granicą – na Ukrainie.
Nie chcę tu oczywiście rozsiewać jakiejś paniki, nie chcę straszyć nieuchronną wojną, daleko mi do tego. Sraczki dostało już wystarczająco wielu naszych obywateli, którzy wykupili całą benzynę na stacjach, wynieśli konserwy i papier toaletowy ze sklepów czy ogołocili bankomaty z pieniędzy. Ale muszę powiedzieć, że w pierwszym odruchu sam się nieźle wystraszyłem. Zburzony został porządek świata, jaki znaliśmy. O ile – nie ma co ukrywać – większość z nas od zawsze ma serdecznie w dupie wojny czy walki na Bliskim Wschodzie, czy nawet całkiem niedawne w Gruzji albo Czeczenii, to teraz wojna zapukała praktycznie do naszych drzwi.
Czyli jednak ten chory skurwiel nie cofnie się przed niczym… Powiem szczerze, że dopiero teraz w całym moim życiu czuję się naprawdę przestraszony tym, co się dzieje za naszą wschodnią granicą.
— Rafał Gładysz ♠️♥️♣️♦️ (@JD_poker) February 24, 2022
Nie będę pisał rzeczy oczywistych. Każdy z nas widzi, że ohydny atak na niepodległe państwo, koszmarne bombardowania ludności i celów cywilnych oraz brak jakichkolwiek hamulców rosyjskiego okupanta, to nic innego, jak zwykłe zbrodnie wojenne. Poza krwawą rzezią na Bałkanach 30 lat temu, Europa nie widziała tego od 80 lat i miała już nigdy nie oglądać. Niestety, oglądamy to teraz codziennie. I oglądamy w szczegółach, bo w social mediach (a za moment w telewizjach) materiały z całej Ukrainy pojawiają się masowo, co chwilę, dosłownie co moment. I są to zdjęcia i filmy najczęściej przerażające, mrożące krew w żyłach. Technologia w XXI wieku umożliwia nam naoczny udział w tym, co dzieje się u naszych sąsiadów.
Nie wiem, czy też macie takie odczucia, ale myślę, że nawet w 2014 roku, gdy Rosja zaanektowała Krym, nie przejmowaliśmy się tym aż tak bardzo. Wszak to wszystko działo się daleko od nas, jeszcze nas bezpośrednio nie dotyczyło, jeszcze tego nie poczuliśmy. Chyba cały świat też miał to wówczas w dupie, bo już wtedy wszyscy powinni krzyknąć głośne „NIE!”, a może dzisiaj nie oglądalibyśmy takich obrazków z Kijowa, Lwowa czy Charkowa. A wtedy… No cóż, ktoś zgłosił swój niepokój, ktoś inny stwierdził, że to zamach na demokrację, kilka zespołów roboczych, rad, komitetów i komisji się zebrało, po czym wydali swoje oświadczenia o braku zgody na takie działania, po czym udali się do swych ciepłych, bezpiecznych domów i położyli lachę na dalsze losy wschodniej części Ukrainy. A dzisiaj ta Ukraina (a w pewnym sensie również cała Europa) płaci cenę tamtego zaniechania.
Staram się od jakiegoś czasu trzymać z dala od polskiej polityki, którą od dawna uważam za szambo i gnój. Nie oglądam wiadomości, nie czytam portali informacyjnych, nie chcę uczestniczyć w przepychankach na social mediach i tych wszystkich wojenkach (głównie polsko-polskich), które nas zalewają od lat. Oczywiście „starać się” a „zupełnie uniknąć” to dwie różne sprawy, często się po prostu nie da i większość informacji i tak do mnie trafia, czy tego chcę czy nie. Teraz jednak wszystko się zmieniło. Od tygodnia telewizor gra u mnie non stop i czekam na najnowsze wieści o wojnie, ale także o wszystkich sankcjach, które spadają teraz na Rosję. Twitter się u mnie grzeje do czerwoności, bo odświeżam go co chwilę, czytam komunikaty na wielu kontach (głównie ukraińskich lub tych niezależnych białoruskich), sam puszczam wiele z nich dalej. Żyję tym i jestem równocześnie przerażony skalą działań wojennych, jak i nieprawdopodobnie kibicuję Ukraińcom w ich walce o niepodległość.
Mocna i konkretna wiadomość do żołnierzy rosyjskich od Obrońców Kijowa! #StandWithUkraine 🇺🇦
pic.twitter.com/hETzvIMUr4— Michał Szczerba (@MichalSzczerba) February 27, 2022
Nie sposób pominąć tu osoby prezydenta Ukrainy, Wołodymyra Zełenskiego. 44-letni były aktor, satyryk, prezenter telewizyjny, scenarzysta i producent filmowy wszedł do polityki w sumie trochę przypadkiem. W 2015 roku zaczął grać rolę w satyrycznym serialu „Słuha narodu” („Sługa ludu”), gdzie jego postać zwykłego nauczyciela historii w wyniku zbiegu okoliczności stała się prezydentem kraju. Dwa lata później jego ludzie wystąpili o rejestrację partii pod nazwą serialu. Rok później Zełenski zaczął się pojawiać w pierwszych sondażach przedwyborczych, a następnie ogłosił swój udział w wyborach, które w kwietniu 2019 roku wygrał w drugiej turze gromadząc ponad 73% głosów na Ukrainie.
Dziś ten „komik” i „klaun”, jak go wielokrotnie nazywano, jest bohaterem całego cywilizowanego świata. Jest wzorem do naśladowania dla wszystkich Ukraińców, których wspiera, mobilizuje, wskazuje im cel i każdego dnia pociesza obiecując zwycięstwo. Jednocześnie wciąż kieruje obroną całego kraju i Kijowa, z którego nie chce wyjechać (słynne słowa „Potrzebuję amunicji, a nie podwózki” na amerykańską ofertę ewakuacji to dla mnie cytat roku), a także bardzo aktywną politykę zagraniczną, wciąż szukając wsparcia od Zachodu. Dla mnie jest postacią wręcz niezwykłą w dzisiejszych czasach. Jest romantycznym bohaterem, o których już chyba zapomniano i czasem widziano tylko w filmach i czytano w książkach. Każdego dnia jego legenda rośnie, choć widać po nim w każdym kolejnym wystąpieniu coraz większe zmęczenie, stres i zwykłe wkurwienie, że nie może zrobić więcej. Pokazał światu, że Putin i jego armia nie są tak mocne, jak wszystkim się wydawało, że można z nimi walczyć, a nawet trzeba z nimi walczyć i na dodatek można robić to skutecznie. Jednocześnie rozpętał istną spiralę sprzeciwu całego świata przeciwko ruskiemu „carowi”, jego współpracownikom, jego gospodarce, a w zasadzie w tej chwili to już każdej gałęzi życia, np. sportowi czy kulturze.
Jak dorosnę, to chciałbym być taki, jak On 👏@ZelenskyyUa ✌️🇺🇦 pic.twitter.com/sLDLlzDXs4
— Rafał Gładysz ♠️♥️♣️♦️ (@JD_poker) February 26, 2022
Zdaję sobie sprawę z tego, że oczywiście przewaga militarna Putina i Rosji (wspierana przez reżim drugiego wariata, białoruskiego Łukaszenkę) wciąż jest ogromna i szanse na ostateczne zwycięstwo nie są duże. Ale serce mi rośnie, jak widzę tego patriotycznego ducha wśród mieszkańców Ukrainy. Mobilizacja w każdej najmniejszej miejscowości, gotowość do walki, stawanie z gołymi rękami przeciwko czołgom i transporterom opancerzonym, ta złość, że to wszystko ich dotknęło i ochota do sprzeciwu i walki. Może ja dziwny jestem, ale wiele razy mocno się wzruszyłem oglądając te wszystkie obrazki. Dla mnie osobiście najważniejszą wartością w życiu każdego człowieka jest szeroko pojęta wolność, więc ta putinowska napaść i próba zniewolenia i podporządkowania sobie wolnego narodu nieprawdopodobnie mną wstrząsnęła.
Zmobilizowała się i zjednoczyła Ukraina, ale to samo stało się również po naszej stronie granicy. Nagle nasze wewnętrzne wojenki poszły w odstawkę (zauważyliście choć jedną wiadomość w telewizji na ten temat? wszystkie najbardziej szczekające psy schowały się do swoich bud, bo nagle nie mają już nic do powiedzenia), wszyscy stają na wysokości zadania i poziom pomocy dla uchodźców na ukraińskiej granicy jest niesamowity. Pomaga cały kraj, tysiące Polaków robią co tylko mogą, aby obcym ludziom z innego państwa zapewnić trochę normalności, ciepła i bezpieczeństwa. Widzieliście tę mapę, na której widać udostępnione przez Polaków domy dla uchodźców? Przecież to jest jakiś kosmos!
Places in Poland where Poles declare to accept refugees from Ukraine. They provide their own homes, food and care.
We will not leave Ukraine alone #StandWithUkraine pic.twitter.com/UpJ0goBOZ3
— State of Poland 🇵🇱 (@StateOfPoland) February 28, 2022
Jesteśmy bardzo silnym narodem. Zawsze historycznie skłóconym wewnętrznie, ale zawsze silnym w przypadku zagrożenia z zewnątrz, zawsze gotowym do pomocy potrzebującym, zwartym, zorganizowanym, odważnym i wrażliwym na cierpienie. Tego nas nauczyła nasza historia, mamy to chyba w polskich genach. Potrafimy to zrobić nie tylko wtedy, gdy raz w roku gra Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy czy nasz kraj dotknie jakiś żywioł, jak w przypadku wielkiej powodzi w 1997 roku. Działamy, gdy ktoś tego naprawdę potrzebuje. Działamy i się nawet przez chwilę nie zastanawiamy, czy warto, bo każdy wie, że tak trzeba. Ktoś da sygnał, ktoś puści pierwszą iskrę, a za nimi ruszą całe zastępy gotowych do pomocy ludzi. Serce rośnie, gdy ogląda się ogrom pracy i bezinteresownych działań tych tabunów Polaków na wschodniej granicy. Jest ich i tak jeszcze zbyt niewielu w porównaniu do potrzeb, bo te się w zasadzie nie kończą, a będzie pewnie jeszcze gorzej. Ale przynajmniej w tym najważniejszym, pierwszym momencie wielu ludzi zrobiło to, co uznało za słuszne i konieczne.
Może ci, którzy mnie nie znają będą zdziwieni, ale jestem niepoprawnym romantykiem. Zawsze wychodziłem z założenia, że ludzie rodzą się dobrzy z natury. Że nikt nie rodzi się agresywny, nie jest od razu bandytą czy zwyrodnialcem, nie lubi od urodzenia przemocy. To dzieje się z częścią ludzi dopiero z czasem w wyniku wielu czynników w ich życiu – wpływ na to mają wychowanie, środowisko, przykład w domu, wśród rówieśników, podatność na bodźce od innych osób itd. Jestem też przekonany, że wśród rosyjskich żołnierzy, w rosyjskim społeczeństwie, nawet w rosyjskich władzach są dobrzy ludzie. I jest ich zdecydowanie więcej, niż tych chorych na głowę skurwysynów pokroju Putina i jego szajki. Całe życie wierzę też, że dobro w końcu zwycięża. I wierzę, że jakby nie potoczyła się ta wojna, to w końcu ci dobrzy wygrają, a ci źli zostaną za swe zbrodnie ukarani. Może to naiwne, może to dziecinne, ale tak to czuję i wciąż w to wierzę. Bądźmy więc wszyscy dobrej myśli, nieśmy pomoc, jak tylko możemy i czekajmy na koniec tych zbrodni.
Pamiętajcie – ludzie są dobrzy. My jesteśmy dobrzy. Ty jesteś dobry. I tym dobrem musimy się dzielić z innymi każdego dnia. Nie tylko w czasie wojny, nie tylko w czasie zagrożenia, nie tylko wtedy, gdy jest coś nie tak. Bądźmy dobrzy na co dzień, w naszym normalnym życiu. Wtedy świat będzie lepszym miejscem i będzie się nam tutaj lepiej żyło. Zasługujemy na to w Polsce, zasługują na to Ukraińcy, zasługują na to też Rosjanie.
No dobra, nie zasługuje na to Putin. Niech zdycha skurwiel. Ale on dobry nie był, nie jest i nie będzie.
Иди на хуй!
Newest cover of the #TimeMagazine pic.twitter.com/AjIirMUWSx
— NEXTA (@nexta_tv) February 28, 2022
One Comment
kwant
Kolejne federacje sportowe zawieszają sportowców rosyjskich. A co robi świat pokera?. Nic. Dlaczego poker roomy nie pozbawiły możliwości gry, graczy z Rosji i nie zablokowały im kasy?