Phil Galfond udzielił ciekawego wywiadu. Opowiada, dlaczego sprzedał swój poker room online i co go zaskoczyło podczas Galfond Challenge.
Phil Galfond to człowiek wielu talentów, które wspiera ciężką pracą. Największym z jego talentów jest gra w pokera, gdzie od lat rywalizuje na wysokich stawkach. Jednak Galfond to także biznesmen, a jego dziełami są serwis szkoleniowy Run It Once oraz room online Run It Once Poker.
W przypadku tego drugiego biznesu nie wszystko poszło zgodnie z planami Phila. Rozpoczęcie prac nad RIO Poker ogłosił we wrześniu 2016 roku, a room wystartował na początku 2019 roku. Projekt nigdy nie odniósł sukcesu i od stycznia tego roku wycofał się z rynku międzynarodowego. W marcu nowym właścicielem roomu została spółka Rush Street Interactive (RSI), płacąc 5.800.000$, z czego część w gotówce, a część w swoich akcjach. Galfond pozostał w RIO Poker i pomaga w rozwoju.
Phil Galfond o Run It Once Poker
I właśnie o Run It Once Poker, dotychczasowej karierze oraz rywalizacji w ramach Galfond Challenge pokerzysta opowiedział w wywiadzie dla magazynu „CardPlayer”. Na pytanie, jak czuje się po sprzedaży poker roomu online i dlaczego w ogóle kilka lat temu podjął się jego stworzenia, odpowiedział:
Czuję się dobrze. Z informacją o sprzedaży żyłem przez pewien czas, gdyż room sprzedaliśmy w okolicach Bożego Narodzenia. Nie mogłem się doczekać, aby dać wszystkim znać na ten temat, szczególnie w USA.
Gdy pojawiła się koncepcja stworzenia RIO Poker, wiele osób było sfrustrowanych niektórymi zmianami na PokerStars, tym, jak firma ich traktowała. Jako zawodnicy mieliśmy pewne obawy dotyczące kierunku, w którym zmierza branża pokera online. PokerStars zmierzało w kierunku formatów z szybszą rozgrywką, z mniejszą przewagą, większym ryzykiem i mniejszym systemem lojalnościowym.
Byłem zaniepokojony przyszłością pokera online. Uważałem, że istnieje potrzeba, aby niektórzy zawodnicy zaangażowali się w decyzje podejmowane przez poker roomy. Tak więc nasze nastawienie było takie, aby spróbować wystartować z RIO Poker.
Galfond dodaje, że miał świadomość, jakim wyzwaniem finansowym i organizacyjnym będzie stworzenie poker roomu. Mówi:
Wiedzieliśmy, że porywamy się na duży projekt, był większy niż się spodziewaliśmy. Zawsze były jakieś nowe przeszkody. Największym wyzwaniem była technologia, ponieważ zacząłem to realizować z zespołem, który okazał się złym wyborem. W końcu znaleźliśmy zespół, z którym czuliśmy się lepiej.
Gdybym miał zaczynać projekt jeszcze raz, to najbardziej oczywistą rzeczą byłoby zatrudnienie niezwykle drogiego konsultanta od technologii, który pomógłby mi znaleźć zespół, z którym mógłbym rozpocząć pracę.
Po niecałych trzech latach obecności na rynku RIO Poker zmieniło właściciela. Co motywowało Galfonda do takiej decyzji? Wyjaśnia:
Mamy wspaniały produkt, a ludzie pokochali granie na naszej stronie. Pokochali naszą markę, to, co nią reprezentujemy. Pokochali naszą obsługę klienta. Tak więc wiele rzeczy zrobiliśmy prawidłowo, ale w pokerze online nic nie zastąpi płynności gier pod względem liczby zawodników. Potrzebowaliśmy więcej graczy, aby rywalizować z innymi roomami. Bez dużego partnera nadal prowadzilibyśmy tę nierówną walkę.
Nauczyciel
Po tym, gdy Galfond sprzedał RIO Poker, ponownie mógł poświęcić więcej czasu rozwojowi serwisu szkoleniowego. Efektem jest kurs skierowany do zawodników z odmiany Pot-Limit Omaha. Tłumaczy:
Zawsze czerpałem przyjemność z uczenia innych. Myślę, że gdybym nie odkrył pokera, to skończyłbym jako nauczyciel.
W okolicach 2007-08 roku stworzyłem film szkoleniowy i został naprawdę dobrze przyjęty, a stworzenie go sprawiło mi przyjemność. Pomyślałem, że jestem w tym bardzo dobry. Miałem wiele satysfakcji z uczenia innych.
Wiedziałem, że chcę tworzyć filmy szkoleniowe. Uważałem, że ja i Dan Quinn, współtwórca RIO, robimy to lepiej niż inni, że wnosimy pewien poziom profesjonalizmu, który nigdzie indziej nie istniał. Natychmiast zostaliśmy uznani za najlepszych i byliśmy liderami rynku. I to bez jakiegoś dużego marketingu.
Dopytywany, czy nie obawiał się dzielenia wiedzą, zdradzania skutecznej strategii gry, wyjaśnia:
Dobrze się z tym czułem. Jeśli w grze brał udział zawodnik, który miał ogromne braki, a ja je wykorzystywałem, starałem się o tym opowiadać w swoich filmach. Zawsze chciałem się wszystkim dzielić, ale usprawiedliwiałem się, że zachowuję to dla siebie, gdyż nikomu innemu ta wiedza nie pomoże, a jedynie mi to zaszkodzi i pomoże tamtemu rywalowi.
Tak więc początkowo tego się obawiałem, ale gdy zacząłem tworzyć filmy szkoleniowe, nadal byłem w stanie wygrywać, więc przestałem się tym martwić.
Przez dekadę tworzyłem filmy szkoleniowe, które nie były ustrukturyzowane, po prostu robiłem przegląd swojej gry. Robiłem to w ten sposób, ponieważ tak lubię uczyć innych.
Jednak po moich heads-upach w ramach Galfond Challenge zdecydowałem się uporządkować wszystko, czego nauczyłem się o heads-upach PLO, jak i o całej tej odmianie pokera. To, co zawarłem w swoim kursie, ma zastosowanie do wszystkiego, co związane z PLO, ale uczę tego przez pryzmat heads-upów, ponieważ to z nich posiadam historię rozdań, jak i doświadczenie.
Galfond Challenge
W dalszej części wywiadu Phil wyjaśnia, dlaczego zdecydował się na Galfond Challenge i grę przeciwko wymagającym rywalom:
Złożyło się na to kilka rzeczy. W Run It Once sprawdziliśmy, czyje filmy szkoleniowe mają najwięcej wyświetleń. Zauważyłem, że spada liczba wyświetleń moich filmów. Zdałem sobie sprawę, że ludzie nie chcą uczyć się ode mnie tak bardzo, jak kiedyś, ponieważ już nie gram w pokera. Ludzie już mnie nie widzieli w grze, także tego, że wygrywam. Wiele czasu spędzałem w pracy poświęconej RIO oraz RIO Poker, w ogóle nie grałem. Chciałem pokazać, że nadal mogę to robić.
Już pierwszy pojedynek w ramach Galfond Challenge przyniósł ogromne emocje. W pewnym momencie Phil miał stratę w wysokości 900.240€, gdy jego rywalem był „VeniVidi1993”. Udało się ją odrobić i wygrać pojedynek. Galfond wspomina:
Przygnębiło mnie to bardziej niż cokolwiek innego. Wróciłem „z emerytury”, aby zagrać kilka pojedynków i naprawdę byłem tym podekscytowany. Ciężko pracowałem w trakcie przygotowań do powrotu. Siadając do pojedynku, czułem się pewny siebie. Tymczasem pokazałem się przy stole i zostałem zmiażdżony. Myślałem, że to tylko zła passa, ale jednocześnie zacząłem kwestionować swoją grę.
Wiele osób było tym podekscytowanych i stawiało przeciwko mnie, spodziewając się, że czas nadwyrężył moją grę. Udowadniałem im, że mają rację.
Pokerzysta dodaje, że jego „come back” był efektem znalezienia błędów w swojej strategii, jak i odwrócenia się wariancji. Tłumaczy:
Gdy byłem na minusie w wysokości 900.240€, poważnie rozważałem wycofanie się. Nawet gdy zdecydowałem się wrócić do rywalizacji w tym pojedynku, nie miałem oczekiwań, że go wygram. Chciałem udowodnić sobie i innym, że mogę rywalizować z tym zawodnikiem. Myślałem sobie, że może przez te ostatnie 14.000 rozdań, które nam zostały, mógłbym wygrać od niego dziesięć buy-inów, a więc jakieś 200.000€.
Największą zmianą, którą wprowadziłem, to powrót do „starszej wersji” samego siebie. Przy okazji Galfond Challenge był pierwszy raz, gdy uczyłem się gry za pomocą solverów. Dla wielu osób brzmi to w szalony sposób, ale solvery NLH są z nami od dawna, ale nie solvery PLO. Gdy na rynku pojawiły się solvery PLO, byłem zajęty swoimi biznesami i nie korzystałem z tych programów.
Gdy jednak zdecydowałem się na pojedynki, postanowiłem odświeżyć teorię. Zbyt mocno się na tym skupiłem. Solvery były świetne, ale straciłem umiejętność „czytania” rąk. To już nawet nie było częścią mojego myślenia. Po prostu starałem się dojść do tego, jakie jest najlepsze teoretyczne podejście do każdego spota. „Czytanie” danej ręki rywala początkowo nie zaprzątało mi myśli. Zmiana polegała więc na tym, aby solvery w moim myśleniu stały się czymś automatycznym, a wtedy mógłbym skupić się na „czytaniu” ręki rywala.
Na koniec Phil Galfond dodaje, że zaskoczyło go, ile czasu potrzeba na rozgrywanie pojedynków. Myślał, że w pół roku rozegra ich sześć, a tymczasem tyle potrzebował na pierwsze dwa. Dodaje, że kolejni chętni do rywalizacji z nim, muszą grać online z Nevady, gdyż on sam nie chce zostawiać rodziny na wiele tygodni i lecieć np. do Kanady. Jest też gotowy na następującą zmianę:
Chciałem motywacji do gry i wymówki do ponownej nauki NLH, więc z chęcią zagram pojedynek PLO/NLH. Jestem w stanie się tego nauczyć i grać na wysokim poziomie, ale chciałbym mieć powód, aby to zrobić.
Benjamin „bencb789” Rolle – Jeśli chcesz odnieść duży sukces, to musisz coś poświęcić