Phil Galfond był gościem podcastu Jeffa Grossa. Opowiedział o swoich pojedynkach w ramach Galfond Challenge.
Gdy pod koniec 2019 roku Phil Galfond szukał chętnych do rywalizacji w ramach pojedynków heads-up, można było w ciemno zakładać, że emocji nie zabraknie. I tak się stało. Po wspaniałym comebacku Phil pokonał „VeniVidi1993”. Następnie wygrał z „ActionFreakiem”, a pod koniec stycznia tego roku odesłał z kwitkiem Chance’a Kornutha.
Phil Galfond vs „VeniVidi1993”
I właśnie o Galfond Challenge Phil opowiadał niedawno w podcaście Jeffa Grossa. Na początku Galfond wrócił wspomnieniami do rywalizacji z „VeniVidi1993”:
Pod koniec 2019 roku zdecydowałem się na challenge. Był on otwarty dla pewnej grupy ludzi, ale skontaktowali się ze mną też inni. „VeniVidi1993” był pierwszym rywalem, z którym zagrałem. Prawdopodobnie to był błąd, że najpierw zagrałem z nim. Ciężko się z nim negocjowało. Częścią jego warunków było to, że chciał grać na początku, więc z nim zagrałem.
To zawodnik znany w grach online, ale oczywiście nie tak znany w pokerze live. Dopiero niedawno pojawił się na Twitterze. Wcześniej było o nim cicho. Nadal jest anonimowy, gdy chodzi o nazwisko. To jeden z najlepszych zawodników online. Bardziej brał udział w grach 6-Max niż w heads-upach. Ten challenge oznaczał wiele nauki dla mnie, ale i wiele nauki dla niego.
Zaczęliśmy grać w styczniu 2020 roku i trwało to znacznie dłużej, niż myślałem. Od początku szło mi naprawdę słabo. Myślę, że to była kombinacja tego, iż ze swojej gry musiałem pozbyć się dużej ilości „rdzy”. Także wariancja działał trochę przeciwko mnie. Na początku przegrywałem prawie każdą sesję. Po 9.927 z 25.000 rozdań rywal wygrał ode mnie 45 buy-inów, czyli 900.240€.
W tym momencie zrobiłem sobie przerwę, aby zdecydować, czy będę kontynuować grę. Zasada była taka, że zawodnik mógł zrezygnować, ale wtedy przegrałby zakład boczny oraz cały mecz. (…) Moja decyzja była trudna, ponieważ zasadniczo byłem blisko sytuacji „drawing dead”, gdy chodziło o odrobienie strat i wygranie pojedynku. Jednak przez większość pojedynku czułem, że byłem faworytem. Z powodu naprawdę złych wyników zacząłem to kwestionować. Musiałem więc zdecydować, czy chcę walczyć w sytuacji, w której nie spodziewałem się mieć szans na zwycięstwo.
Chciałem jednak udowodnić sobie, że mogę go pokonać lub przynajmniej dam radę z nim grać. Zdecydowałem się wrócić do gry, a moim celem na resztę pojedynku było znaleźć się ponad break even. Wróciłem do gry i poszło odwrotnie niż wcześniej. Wygrywałem większość początkowych sesji. Po 22.000 rozdań wróciliśmy na zerowy poziom. To nie był scenariusz, który sobie wcześniej wyobrażałem. Wiedziałem, że jest możliwy, ale to nie to było powodem, dla którego wróciłem do gry. (…) W ostatnim dniu dzieliła nas różnica jednego buy-ina. Mówiąc w skrócie, wygrałem pojedynek, a gdy zostało ok. 40 rozdań do końca, to mogłem już pasować karty.
Dopytywany, jak spędził czas, gdy rozważał, czy kontynuować pojedynek, odpowiedział:
Przez cały pojedynek pracowałem z Elliotem Roe, co było bardzo pomocne. Tamta sytuacja była przygnębiająca. Downswing w wysokości 45 buy-inów jest zawsze ciężki. Jednak w tym przypadku było tak, że ten downswing zaczął się dokładnie wtedy, gdy wróciłem do gry w pokera i to przed szeroką publicznością. W jakimś stopniu było to zawstydzające.
Wśród powodów, dla których chciałem kontynuować grę i wygrać choćby 100.000€, była chęć udowodnienia innym, że nadal mogę grać przeciwko tak silnemu rywalowi. Tak więc był to element, który brałem pod uwagę. Duże znaczenie miał też czynnik finansowy. Nie miałem żadnej konkretnej sumy, po przegraniu której przestanę grać, ale realnie patrząc byłoby to 1.300.000-1.500.000€. Może byłaby to mniejsza kwota, ale wszystko zależałoby od tego, jak czułbym się, gdybym osiągnął ten punkt.
Ten ostatni dzień naszego pojedynku był niczym finał turnieju podczas WSOP. Myślę, że ostatni dzień był bardziej intensywny niż jakiekolwiek moje zwycięstwo turniejowe. I to nawet pomimo faktu, że na koniec pojedynku wygrałem tylko ok. 1.000€, czyli kilka big blindów. Do tego doszedł zakład boczny. W turniejach miałem większe wygrane. Natomiast ostatni dzień zdecydowanie był bardziej intensywny, ponieważ to była podróż, która trwała ponad 3,5 miesiąca. Gdy do końca zostało 3.000 rozdań i byliśmy na równi, to wiele osób mówiło: „Już wygrałeś. Taki comeback jest niesamowity”. Ja jednak chciałem dokończyć tę historię.
Dla nas obu to była emocjonalna podróż. Tak jak dla mnie ciężki był początek, tak dla „Veniego” druga część naszego pojedynku była jeszcze trudniejsza, gdy chodzi o radzenie sobie z tym pod względem emocjonalnym.
Ja mierzyłem się z tym, że zostałem publicznie zawstydzony, ale on wygrywał, czuł, że mnie miażdży, że nie ma szans, abym zaliczył comeback. I po tym wszystkim miał taki downswing. Poradził sobie z tym niezwykle dobrze. We wszystkich naszych rozmowach, nawet już po pojedynku był szczęśliwy, że zagrał. Wyszedł z tego jako znacznie silniejszy zawodnik. Bardzo mi to zaimponowało.
Skupić się na tylko na jednym
W dalszej części rozmowy Phil był pytany, jak przez ostatnie lata wyglądało jego życie, jak dzielił czas pomiędzy rodzinę, prowadzenie biznesów i grę w pokera. Odpowiedział:
Gdy skupiam się na biznesie i staram się go rozwijać, to jest mi bardzo łatwo skupić się tylko na tym. Gdy próbuję grać w pokera na wysokim poziomie, to to również wymaga wiele skupienia. Nie wiem, czy potrafię działać na zasadzie 50/50. U mnie jest tak, że mam okresy intensywnego skupienia na biznesie, a wtedy w ogóle lub bardzo mało skupiam się na pokerze. Następnie intensywnie skupiam się na pokerze, a później na podejmowaniu wysokiej jakości decyzji biznesowych.
Przez ostatnie kilka lat przed moim challengem w ogóle nie uczyłem się pokera. Nie wychodzi mi dobrze działanie na zasadzie 50/50. W moim przypadku nie sprawdza się dzielenie uwagi na kilka rzeczy. Lubię mieć przed sobą jakiś główny cel.
Gdy pracowałem nad biznesem, to wstawałem ok. 06:00 i spędzałem z synem 1-1,5 godziny, gdyż budził się chwilę wcześniej. Następnie byłem w biurze do 17:30. Wieczór spędzałem z rodziną. Tak zazwyczaj było przez sześć dni w tygodniu, a niedziele to był dzień dla rodziny. Taka niedziela niekoniecznie sprawdza się u graczy turniejowych, ale ja nie gram w turniejach.
Ten rozkład miałem też, gdy zaczął się Galfond Challenge. Na szczęście większość moich rywali była w Europie i chcieli grać, gdy u mnie było wcześnie, więc nie miałem problemu. Nieco martwiłem się, że Chance Kornuth będzie chciał grać w późniejszych godzinach, ale on spodziewał się narodzin dziecka, więc godziny się zmieniły. Miałbym jednak problem, gdyby ktoś chciał grać od 16:00 do 22:00, gdyż teraz mój harmonogram taki nie jest.
Kiedy kolejne pojedynki?
Jeff pytał Phila także o dwa inne pojedynki. Na rozegranie czeka ten przeciwko Danielowi Cates’owi, a na dokończenie ten z Billem Perkinsem. Galfond odpowiedział następująco (chociaż wywiad pochodzi z 23 lutego, to do dzisiaj nic się w tej kwestii nie zmieniło):
Z Billem rozegraliśmy 862 z 50.000 rozdań. Zawsze wiedziałem, że ten pojedynek będzie trudny do ukończenia, że będzie wymagać czasu. Na czas swoich pojedynków byłem w Vancouver przez ok. pięć miesięcy. Powiedziałem Billowi, że kiedykolwiek będzie wolny, to niech da mi znać, gdyż mogę umieścić go pomiędzy innymi pojedynkami. Rozegraliśmy tylko dwie sesje.
Bill Perkins
Teraz jestem w Las Vegas. Pojedynki z Billem i Danielem są w zawieszeniu, dopóki nie znajdziemy się w tej samej jurysdykcji, abyśmy mogli grać online. Oba te pojedynki wydarzą się. Jest też inny pojedynek, do którego jeszcze nie doszło. Ten przeciwko Brandonowi Adamsowi. Będziemy grać live w Pot-Limit Omahę. To będzie pięciodniowy pojedynek po 6-8 godzin dziennie, a stawki to 100/200$.
Gdy zamieściłem propozycję dotyczącą challenge’u, to Brandon odezwał się i zapytał o grę. Początkowo negocjowaliśmy pojedynek online, ale dosyć szybko zamienił się w grę live. W czasach Full Tilt Poker dużo grałem przeciwko niemu, ale ostatnio nie graliśmy wiele. To bardzo fajny, interesujący gość.
Pojedynki w ramach Galfond Challenge
Rywal | Stawki | Rozdania | Zakład boczny | Zwycięzca | Zysk |
---|---|---|---|---|---|
VeniVidi1993 | 100/200€, PLO | 25.000 | 200.000€ vs 100.000€ | Phil Galfond | 1.671€ |
ActionFreak | 150/300€, PLO | 15.000 | 150.000€ vs 150.000€ | Phil Galfond | 114.765€ |
Chance Kornuth | 100/200$, PLO | 35.000 | 1.000.000€ vs 250.000€ | Phil Galfond | 726.500$ |
Brandon Adams | 100/200$, PLO | 40 godzin rozgrywki live | 150.000$ vs 100.000$ (anulowany) | Phil Galfond | 16.500$ |
Daniel Cates | 100/200$, PLO | 7.500 | brak szczegółów | ||
Bill Perkins | 100/200$, PLO | 50.000 rozdań lub strata w wysokości 400.000€ | 800.000$ vs 200.000$ | Phil Galfond | 90.144$ (49.138 rozdań do końca) |
Phil Hellmuth – Większość pokerzystów nowej generacji nie potrafi „czytać” rywali