Ashley Adams to pokerzysta, autor książki „Winning poker in 30 minutes a day” i prowadzący podcast „House of Cards Radio”. Wyjaśnia, co przemawia za tym, aby rozgrywać krótsze sesje pokerowe.
W pokera grałem w kilkuset miejscach, rozegrałem tam dziesiątki tysięcy godzin, mierzyłem się z tysiącami rywali. Słyszałem wystarczająco wiele historii, aby wypełnić nimi encyklopedię. Ja sam także byłem źródłem wielu takich historii.
Pokerowy świat pełen jest wielu opinii i porad na niezliczoną liczbę pokerowych tematów. Niektóre z tych rad są dobre, niektóre są złe. Jedną z najgorszych pokerowych „mądrości”, które usłyszałem, dotyczyła długości pokerowej sesji. Zazwyczaj jest tak, że ci, którzy piszą o strategii pokerowej, sugerują, abyś pozostał w grze tak długo, jak jest ona dobra. Chciałbym zająć się tą radą.
Uważam, że jest ona straszna dla wszystkich pokerzystów, z wyjątkiem tych, którzy charakteryzują się dyscypliną gry i odnoszą największe sukcesy. Jednak w przypadku większości zawodników może to doprowadzić ich do ruiny.
Zbyt dobre pokerowe gry
Zdecydowana większość pokerzystów uważa, że długie sesje mają sens. Zapytaj zawodnika, dlaczego nadal bierze udział w grze, chociaż upłynęło osiem godzin. Prawdopodobnie odpowie, że nie może odejść od stołu, ponieważ gra jest „zbyt dobra”. Prawie na pewno się myli.
Powiedziałbym, że jednorazowa sesja trwająca 5-10 godzin wydaje się być normą dla „poważnego” zawodnika. Przybywa do poker roomu i planuje grać przez co najmniej około pięć godzin, a średnio pozostaje przy stole tak długo, ile wynosi górna granica wspomnianego przedziału – prawie zawsze dłużej, niż planował.
Wiele zależy od tego, czy wygrali na początku lub końcu sesji. Długość sesji może zależeć także od wieku zawodnika, tego, jak daleko mają najbliższy poker room. Jednak większość sesji ma tendencję do trwania po pięć lub więcej godzin, a niektóre znacznie, znacznie więcej.
Moim zdaniem decydowana większość pokerzystów myli się co do tego, jak długo należy grać. Mówiąc najprościej, z czysto finansowego punktu widzenia, większość zawodników planuje pozostać w grze zbyt długo, a kończy się na tym, że pozostają w grze jeszcze dłużej. Poza kilkoma wyjątkami ich pokerowe bankrolle miałyby się lepiej, gdyby szybciej opuścili stół.
Słabnąca koncentracja
Pomyślcie o swojej grze. Gdy przybywacie do poker roomu, to czy wasza głowa nie jest pełna lekcji, które wyciągnęliście z przejrzenia poprzedniej sesji? Czy nie przybywacie z zamiarem wygrywania, porzucenia złych nawyków i grania w pełnym skupieniu? Prawdopodobnie zaczynacie sesję pełni dyscypliny i spostrzegawczości.
Jednak ta czujność nie będzie trwać przez bardzo długi czas. Nasze umysły mają tendencję do „wędrowania” po różnych tematach, a wtedy nasza gra staje się bardziej automatyczna. Chociaż prawdą jest, że lepiej rozumiemy to, jak grają inni, obserwując ich przez pewien czas, to jednak po pierwszej godzinie lub dwóch godzinach gry z nimi, nie dowiemy się o nich już zbyt wielu nowych rzeczy.
Jest wręcz przeciwnie. Nasze „rygorystyczne” intencje, z którymi zasiedliście do gry, mają tendencję do zanikania, gdy rozluźniamy się i gramy zgodnie z nawykami. Nie da się w nieskończoność pozostać w pełni skoncentrowanym. Nie jesteśmy i nie możemy być zbyt czujni, gdy chodzi o pozbycie się złych nawyków. Utrzymanie skupienia jest po prostu cholernie trudne.
Jeśli jesteśmy doświadczeni i mamy duże umiejętności, to nasza zwykła, „nawykowa” gra nadal może być na stosunkowo wysokim poziomie. Jednak prawie na pewno jest on niższy niż ten poziom, z którego rozpoczynaliśmy sesję, będąc wtedy wypoczęci i w pełni skoncentrowani.
Żaba
Gdy jesteśmy zmęczeni, mamy mniejszą zdolność do kontrolowania naszych emocji. Taka jest ludzka natura. Utrzymanie emocji w ryzach wymaga energii, a gdy długa sesja wyssała już z nas trochę tej energii, to bardziej prawdopodobne jest, że emocje wezmą górę. Te emocje mogą przesłonić nam racjonalne podejmowanie decyzji, dzięki którym gramy naszą najlepszą grę.
W najgorszym przypadku te emocje, jeśli będą pozostawione bez kontroli, mogą doprowadzić do tiltu, powodując wybuchy emocji. To z pewnością szkodzi naszej grze.
Jeśli jesteś rozważnym zawodnikiem i przeczytałeś choćby niewielką ilość literatury pokerowej, to z pewnością rozumiesz, dlaczego niektóre gry są lepsze niż inne. Łatwiej wygrywamy pieniądze od słabych rywali, od tych, którzy grają źle. W idealnej sytuacji chcemy znaleźć gry, w których bierze udział wielu złych zawodników. Ludzie, którzy piszą na temat strategii pokerowej, czasami zalecają pozostawanie w grze tak długo, jak jest dobra, bez ustalania sobie limitów wygranych, przegranych, czasu gry.
Problem polega na tym, że po dłuższej grze nawet bardzo dobry zawodnik może nie być w stanie rozpoznać, kiedy gra jest dobra. To prawda z dwóch powodów. Po pierwsze, jako ta przysłowiowa żaba w powoli gotującej się wodzie, dobry zawodnik może nie zauważyć zmian, które stopniowo zachodziły w rozgrywce przez długi czas.
Po drugie, jego własny osąd prawdopodobnie zostanie osłabiony z powodu tej długiej sesji, co sprawi, że nie będzie w stanie ocenić tego, że osłabły jego własne umiejętności lub tego, że rywale go ogrywają.
Gdy zaszły zmiany w przyrządach do mierzenia czegoś, to wtedy ciężko jest dokładnie coś zmierzyć.
Fatalista i optymista
Pod względem emocjonalnym ostatnie 100$ jest często łatwiej nam przegrać niż pierwsze 100$. Zawodnicy mają tendencję do rozstania się z tymi pieniędzmi znacznie łatwiej. Gdy z 1.000$ straciliśmy już 900$, to przegranie ostatnich 100$ wydaje się nieuniknione.
Podobnie, po wielu godzinach gry, wielu zawodników ma tendencję do luźniejszego traktowania swoich wygranych niż swój stack startowy, myśląc sobie, że jeśli stracą trochę z tych wygranych pieniędzy, to i tak nadal są na plusie w tej sesji.
Takie myślenie jest częściowo efektem mentalnego lenistwa, które zwykle wkrada się po zbyt długiej grze.
Gra na autopilocie
Pokerowi weterani siadają do gry pełni różnego rodzaju nawyków. Mamy tendencję do robienia pewnych rzeczy, niezależnie od tego, czy to jest dla nas korzystne.
Chociaż jesteśmy całkowicie czujni i zaangażowani w grę, to te nawyki równoważymy celowym zachowaniem w oparciu o to, jak „przeczytamy” każdą nową sytuację. Taka przemyślana gra jest naszą najlepszą grą, gdyż ciągle oceniamy nieustająco zmieniający się krajobraz gry i korzystamy z naszych umiejętności. Jednak ta forma gry – nasza najlepsza forma – wymaga wiele energii. Co naturalne, wraz ze spadkiem poziomu energii, następuje także spadek naszej zdolności do ciągłego oceniania sytuacji i podchodzenia do nich w sposób indywidualny.
W przypadku niektórych zawodników ich „nawykowa” B-Game nadal jest całkiem niezła i dają sobie radę przy stole. Jednak nie jest to to samo, co A-Game, więc nie maksymalizują swoich zysków. A w końcu nawet ich B-Game ulegnie pogorszeniu, jeśli zbyt długo pozostaną w grze.
Dojdzie do tego, że nie dadzą rady „pokonać” rake’u, a nawet mogą zacząć tracić pieniądze, gdy z nadzieją wypatrują ręki, która pozwoli im przynajmniej wyjść na zero.
Podsumowanie – ile powinny trwać pokerowe sesje
Krótkie sesje pozwalają zawodnikom na granie według ich A-Game przez cały czas jej trwania. To zwiększa prawdopodobieństwo tego, że będą w stanie wykorzystać wszystkie wyjątkowe sytuacje, z którymi przyjdzie im się mierzyć, gdyż ich koncentracja i umiejętności nie zostaną zmniejszone przez zbyt długi pobyt przy stole.
Chociaż to prawda, że dobrzy zawodnicy chcą wykorzystać fakt, iż mają przy stole słabych rywali, szukając dobrych gier, to jednak zdolność oceny przez dobrego zawodnika tego, jak dobra jest gra, zmniejsza się wraz z upływem czasu. Radzenie takiemu zawodnikowi, aby pozostał w grze tak długo, jak dobra jest gra, może spowodować, że pozostanie w niej znacznie dłużej niż moment, w którym jego umiejętności i gra pogorszył się.
Lepiej ustalić sobie ograniczenie czasowe, mając w planie opuszczenie stołu przynajmniej na chwilę. Dobremu zawodnikowi pozwoli to naładować baterie i ocenić, jak dobre są jego umiejętności i czy ma w swojej grze to coś, czego potrzebuje, aby wygrywać.