Dzisiejszy dzień jest z gatunku tych w chuj „sennych”. Siedząc, któryś już dzień w domu z dzieciakami dostaję kurwicy słysząc po raz kolejny „włącz mi bajki”.
Nie. Nie kwitnę kolejnego dnia. Kwitnę kolejny kurwa miesiąc, ale do tego dojdziemy pewnie w dwudziestym odcinku, o ile ktoś to w ogóle będzie czytał. Coś mnie tknęło i postanowiłem stworzyć bloga. Natchnienie pokerowego dziada miało miejsce chwilę temu więc pomyślałem, że od razu przeleję wszystko na papier. Zaznaczam od razu, że daleko mi do mistrza pióra. Niemniej obiecuję, że postaram się dać z siebie wszystko, żebyście nie wyjebali tego bloga do kosza po dwóch akapitach tekstu.
Czy ktoś to w ogóle czyta? Zanudziłem Was więc przechodzimy do meritum.
Jaki będzie ten blog ? Będzie od serca, życiowo, na pewno brutalnie, bez owijania w bawełnę. Będzie o tym, jak to wszystko się zaczęło, w jaką stronę to wszystko zmierza i dlaczego Nie wiem co ja tutaj robię, bo nawet wrzucenie fotki bezzębnego dziada sprawia mi problem.
Mam 37 lat. Można powiedzieć, że zaczęło się to wszystko jakieś 15 lat temu, kiedy kolega Wojtek pokazał mi tą wspaniałą grę. Dodam, że były kolega, bo nikt mnie za życia tak nie wkurwiał, jak ten typ. Pewnego razu jadąc na deskę po prostu kazałem mu wypierdalać i wyjebałem go z samochodu. Mimo wszystko dziękuję mu za pokazanie mi pokera, który w pewnym sensie dobrze, że ma miejsce w moim życiu, ale są też tego złe strony. Ale o tym później. Albo wcale.
Miło powspominać czasy studenckie. Czasy, gdy nie mieliśmy hajsu, nie mieliśmy żetonów i graliśmy „sitki” u kogoś tam na chacie. Zamiast żetonów używając zebranych monet jedno-, dwu- i pięciogroszowych. Oczywiście na hajs. Wpisowe 5 zł. Można? Można! Chuj mnie trafia, jak jeden czy drugi millenials, pokerowy bóg, który uważa się za pokerowego mistrza, bo wygrał turniej u Janka, Sławka czy zawinął Legalnego w Koziej Wólce na 20 osób, sprzedając przy tym tyle suckoutów, że przy jego krześle zebrała się liczba widzów wprost proporcjonalna do ilości połamanych przez niego asów. Naprawdę nie rozumiem, jak można przepierdalać kolejne setki dolarów i dalej próbować wszystkim dookoła udowadniać, iż na pewno profit się zrobi, bo przecież skillem można wygrać nawet piećstedwudziestkę”. Tylko jakim skillem? Drewnianym kurwaaaaaa. Co najwyżej można Skrillem doładować kolejny raz konto po szybkim storbieniu kolejnych wpłaconych 50$.
No bo przecież nie liczy się matematyka. Liczy się czutka.
cdn.
One Comment
elusivepl
Czekam na więcej.