W naszym cyklu „Test RailMe.com” zajmiemy się dziś kolejnym produktem, który wyszedł spod skrzydeł firmy SPC Gear. Czy słuchawki Viro Plus są warte polecenia? Poczytajcie koniecznie!
Współpracę z SPC Gear rozpoczęliśmy kilka miesięcy temu od testu fotela gamingowego SR300F V2, potem przyszedł czas na mikrofon dla streamerów SM900. Od marca obserwuję z wielką przyjemnością, jak SPC Gear rozwija gamę swoich produktów i wprowadza coraz to nowe gadżety do swojej oferty. Powiem więc wprost, że gdy zobaczyłem na stronie producenta nowiusieńkie słuchawki Viro i Viro Plus, to zaświeciły mi się oczy. Natychmiast poprosiłem o jeden egzemplarz do testów podczas naszych streamów i dzięki uprzejmości firmy taki otrzymałem. I się zakochałem!
Poznajcie SPC Gear Viro Plus
To nie jest tak, że nie miałem nigdy wcześniej dobrych słuchawek. Do tej pory korzystałem (i wciąż jeszcze czasem korzystam) z jednych z najlepszych słuchawek, jakie pojawiły się kiedykolwiek na rynku – Bose QuietComfort 35 II (notabene dziwnym zbiegiem okoliczności korzysta z nich wielu pokerzystów, widziałem je wiele razy na zdjęciach z pokerowych turniejów). Jakiś czas temu dałem za nie naprawdę spore pieniądze, ale nigdy nie pożałowałem żadnej wydanej na nie złotówki. Są doskonałe i tyle.
Ale… No właśnie, jest jednak jakieś ale. O ile w tych słuchawkach super się słucha muzyki, to już do pracy nie są aż tak dobre. Wiecie doskonale, że nasze streamy potrafią trwać po wiele godzin i często siedzimy z Wami na Twitchu od wieczora do wczesnych godzin porannych. Wielkim udogodnieniem był dla mnie mikrofon SM900 (opisywałem pracę z tym „sitkiem” w teście tego sprzętu). Teraz praca jest jednak jeszcze wygodniejsza, bo nie muszę dbać oddzielnie o mikrofon i słuchawki, bo Viro Plus spełniają oba te zadania.
Jeśli można coś powiedzieć o wspólnym mianowniku wszystkich produktów SPC Gear, to jest to na pewno fakt, że w momencie otrzymania ich do rąk, gęba cieszy się od ucha do ucha. Są fantastycznie zapakowane, z dbałością o najdrobniejsze szczegóły. Człowiek dostaje pudełko do łapy i przeżywa ekscytację jak dziecko, które wyciąga prezent spod choinki. Nie inaczej było i z Viro Plus. Już rozpakowywanie mikrofonu sprawiało mi podczas poprzedniego testu wielką frajdę, a tu po prostu wyciągałem z pudełka wciąż kolejne dodatki i nie mogłem się nadziwić, że jest tego aż tyle!
Co zawiera opakowanie słuchawek Viro Plus?
- słuchawki SPC Gear Viro Plus
- odpinany mikrofon
- zaślepka wejścia mikrofonu do słuchawek
- karta dźwiękowa USB 7.1
- przewód słuchawkowy 120 cm z wbudowanym potencjometrem (wejścia minijack 3,5 mm)
- przewód słuchawkowy 270 cm z wbudowanym potencjometrem (wejścia minijack 3,5 mm)
- adapter 20 cm (minijack 3,5 mm -> podwójny minijack 3,5 mm)
Gdyby tego było mało, to w pierwszej, premierowej serii tych słuchawek dostaniecie w prezencie również plecak-worek do noszenia całego tego sprzętu.
Parametry techniczne
Przyznaję się bez bicia, że jestem totalnym laikiem, jeśli chodzi o parametry techniczne tego typu urządzeń. Pisałem już o tym przy okazji mikrofonu SM900, że te wszystkie oznaczenia, znaczki, ptaszki, cyferki i inne cuda podawane przez producentów, mi osobiście kompletnie nic nie mówią. Ma tak pewnie 99% użytkowników sprzętów wszelakich, więc ani to żaden wstyd, ani hańba. Dla większości klientów produkt musi spełniać dwa wymagania – ma zajebiście wyglądać i spełniać swoje zadania.
W przypadku słuchawek jest podobnie. Mają nam się podobać (bo głupio korzystać z produktu, w którym byśmy kiepsko wyglądali) i ma być w nich świetnie słychać, głównie wtedy, gdy słuchamy muzyki, oglądamy film czy gramy w gry. Dźwięk musi być tak czysty, żebyśmy się nie musieli nad niczym zastanawiać.
Zamiast więc zanudzać Was symbolami i liczbami (te wszyscy chętni znajdą na stronie producenta) powiem więc dwa słowa na przykład o wymiarach tych słuchawek. Viro Plus bez podpiętego mikrofonu to mniej więcej 17 x 20 x 10 cm. Patrząc na „muszle” w słuchawkach ma się może wrażenie, że są one ciut większe od najczęściej spotykanych teraz na rynku, ale właśnie to jest duży pozytyw tego produktu. W „muszlach” mieszczą się bowiem całe uszy, które nie są przez to uciskane, co jest klasycznym wręcz problemem w wielu modelach słuchawek. W ten sposób nawet po wielu godzinach użytkowania nie ma się uczucia dyskomfortu czy wręcz obolałych uszu. Ogromny plus!
Drugim aspektem technicznym, który chcę tu poruszyć, jest dodana do zestawu karta dźwiękowa 7.1. Nic Wam to nie mówi? No to dwa słowa wyjaśnienia, bo ja już trochę o tym poczytałem i podzielę się skromną wiedzą, którą zdobyłem. Zamontowanie karty dźwiękowej przez USB na linii komputer-słuchawki daje nam przede wszystkim jedną rzecz – jeśli Wasz komputer ma zamontowaną starą czy po prostu dziadowską kartę dźwiękową, to „nie poczujecie” możliwości, które dają Wam Viro Plus. Jeśli więc zależy Wam na lepszej jakości dźwięku, to ta karta Wam na to pozwala. Słuchanie muzyki, oglądanie filmu czy granie w gry nabierze od razu trochę innego wymiaru.
Wygoda i funkcjonalność
O bardzo wygodnych „muszlach” tych słuchawek już wspomniałem, ale to nie jedyna wygoda w Viro Plus. Bogate wyposażenie dodatkowe to m.in. kilka przewodów słuchawkowych. I po raz kolejny w przypadku SPC Gear – to nie są po prostu jakieś tam kable dorzucone do kompletu. Przewody są jakby „sznurkowe” (cholera wie, jak to się prawidłowo nazywa, ale ja mam takie skojarzenia), czyli ich powierzchnia przypomina cienki sznurek albo grubszą sznurówkę. Wygląda to zdecydowanie estetyczniej niż zwykły kabelek obciągnięty gumową izolacją, a przy tym jest z całą pewnością o wiele bardziej wytrzymały na zniszczenia następujące podczas eksploatacji. Na przewodach zainstalowane są „piloty”, czyli potencjometry, którymi można sobie choćby ustawiać poziom głośności.
Oczywiście nie mogę tu nie wspomnieć o najważniejszym elemencie tego zestawu w czasie streamowania – podpinanym do słuchawek mikrofonie! Rozwiązanie to jest mega wygodne, bo gdy potrzebujemy zamontować „sitko”, to po prostu wyciągamy ze słuchawek zaślepkę i w to miejsce podpinamy zgrabny mikrofon. Tym z kolei możemy sobie wtedy sterować na wszystkie strony. Ale tu uwaga – lepiej podczas rozmawiania nie chrupać, nie mlaskać, nie jeść, bo mikrofon jest czuły i wszystko słychać. Tak, wiem to z autopsji, sorry widzowie…
Sprawa kolejna, równie istotna. Te słuchawki są po prostu bardzo ładne! Tak zwyczajnie ładne! Fajny, nowoczesny i elegancki design, bardzo dokładne i estetyczne wykonanie, dobre, przyjemne w dotyku materiały – czego chcieć więcej? „Muszle” mają mięciutkie poduszki, górna rama (znowu nie wiem, jak to się profesjonalnie nazywa, ale wiecie o co chodzi) tych słuchawek również wyłożona jest miękkim, przyjemnym materiałem, przez co nie czuć ich na głowie (głównie łysej, jak moja). Widać wyraźnie, że nad przygotowaniem projektów kolejnych sprzętów w SPC Gear przykładają się nad wyraz mocno i zdaje to egzamin. Jak zerkniecie sobie na inne ich produkty, to zobaczycie o co mi chodzi. Rządzi perfekcja wykonania, bublom czy niedoróbkom mówi się „adios”. Strasznie mi się to podoba, bo jestem całe swoje życie gadżeciarzem i lubię tak wykonane rzeczy.
Gdzie i za ile kupić?
No dobra, czas na zdecydowanie najlepszą część – cena! Jeśli ktoś zna mniej więcej ceny słuchawek dostępnych na rynku, to wie doskonale, że za jakość trzeba często zapłacić krocie, a ceny tak naprawdę zaczynają się od kilkuset złotych czy tysiaka i lecą śmiało w górę. A tu ogromna niespodzianka! Słuchawki Viro Plus kosztują poniżej 250 zł!! Na stronie firmy znajdziecie wiele sklepów i sieci handlowych, z którymi współpracuje SPC Gear – wystarczy wybrać jeden z nich i złożyć zamówienie (najtaniej znalazłem za 233 zł, najdrożej za 249 zł). Mówiąc wprost – cena w stosunku do jakości jest wręcz śmieszna.
Na stronie producenta możecie też poczytać o trochę uboższym modelu Viro (m.in. bez karty dźwiękowej 7.1), a cena tego modelu to już poniżej 200 zł.
Dodam tu jeszcze na koniec, że słuchawki mają dwuletnią gwarancję producenta.
Ocena końcowa
Nie ma co ukrywać, że słuchawki Viro Plus mega mi się podobają. Znowu ciężko się przyczepić do jakiegokolwiek aspektu, bo wykonanie, wygląd, funkcjonalność i generalnie sam pomysł są po prostu na bardzo wysokim poziomie. Z mojej strony oczekuję, że gdy przyjdzie kiedyś czas na jakieś ulepszenia modelu, to producenci do tego wszystkiego dodadzą jeszcze opcję łączenia się z urządzeniami przez Bluetooth, a potencjometry zamontują na „muszlach” słuchawek.
Bardzo gorąco polecam wszystkim zarówno Viro Plus, jak i inne sprzęty od SPC Gear. Stawiam swoją głowę, że nie będziecie zawiedzeni w żadnym przypadku. A ja – słuchając sobie podczas pisania tego tekstu muzyczki przez opisywane słuchawki – już teraz mam nadzieję, że będzie mi dana przyjemność recenzowania kolejnych sprzętów od tego producenta w cyklu Test RailMe.com.